Tragiczny wypadek w Tychach
Tragiczne wydarzenia rozegrały się 4 lutego 2024 roku po godzinie 20:00. 16-letnia Ola i 20-letni Mateusz P. spędzali niedzielę w swoim towarzystwie. Kiedy nadszedł wieczór, nastolatka musiała już wracać do domu. Wsiadła do samochodu chłopaka. Do sąsiedniego Bierunia mieli zaledwie kilka kilometrów, jednak do domu nigdy nie dotarła.
Mateusz P. nie zważał na późną godzinę i mokrą nawierzchnię. Jego brawurowa jazda doprowadziła do wypadku. Zdążyli dojechać jedyne na rogatki miasta. Na ul. Oświęcimskiej zaczął wyprzedzać w miejscu, gdzie droga zwężała się z dwóch do jednego pasa ruchu. Wystarczyła chwila, aby stracił panowanie nad pojazdem. BMW uderzyło w bramownice, na których wyświetlane są informacje drogowe. Pojazd wbił się bokiem w metalową konstrukcję. Akurat z tej strony siedziała Ola. Zginęła na miejscu. Mateusz P. miał więcej szczęścia. W wyniku uderzenia został wyrzucony z pojazdu. Upadając doznał potłuczeń i złamał rękę. Został przetransportowany do szpitala.
Ustalone przez policjantów wstępne przyczyny wypadku jasno wskazywały, kto zawinił.
- Kierujący pojazdem marki BMW nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i uderzył w bramownice - informowali tyscy policjanci.
Polecany artykuł:
Zakończył się proces w sprawie śmiertelnego wypadku
Niedługo później 20-latek usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku, a w tyskim Sądzie Rejonowym ruszył proces, który właśnie się zakończył. Wygłoszono mowy końcowe.
Prokuratura domagała się dla niego 2,5 roku pozbawienia wolności.
- Mateusz P. nie poruszał się z bezpieczną prędkością. Padał deszcz, jechał 130 km/h, wyprzedzał, w miejscu, gdzie było zwężenie drogi. Ten wypadek skutkował zgonem 16-letniej pasażerki - uzasadniała pani prokurator.
Adwokat oskarżonego podkreślał, że mimo oczywistej winy 20-latka, wciąż mamy do czynienia z tragicznym wypadkiem, którego nikt nie chciał i prosił o łagodny wymiar kary w zawieszeniu.
- On nie chciał, by do tego doszło, nie chciał, by zginęła bliska mu dziewczyna. Jest młodym człowiekiem i chce tej tragedii zadośćuczynić. Wiele razy za moim pośrednictwem zwracał się do rodziny zmarłej nastolatki, wyrażał skruchę - podkreślał mecenas i poprosił o łagodną karę w zawieszeniu.
20-letni Mateusz P. odpowiadał z wolnej stopy i nie ukrywał skruchy, choć nie był nadto wylewny.
- Żałuję tego co się stało, Ola była mi bliska. Staram się wrócić po tym do normalności - powiedział Mateusz P. pytany przez sąd.
Dotknięci tragedią rodzice Oli nie kryli łez na sali. Mama zmarłej 16-latki na słowa obrońcy zareagowała irytacją.
- On mi zabił córkę. Nigdy mnie nie przeprosił. Czemu on tutaj tak sobie chodzi - krzyczała zapłakana już po zakończeniu posiedzenia sądu.
Wyrok w tej sprawie ma zostać opublikowany w piątek 11 kwietnia.
