Tajemnicze zaginięcie biznesmena w Śląskiem
We wtorek, 4 lutego, detektyw Krzysztof Rutkowski przybył do Mysłowic na konferencję prasową dotyczącą poszukiwań Sylwestra Suszka. Ostatni raz biznesmen był widziany żywy 10 marca 2022 roku na stacji benzynowej w Czeladzi (woj. śląskie), po czym ślad po nim zaginął. Stacja należała do Mariana W., który był bliskim znajomym Suszka. Mógł mieć coś wspólnego z jego zaginięciem. Jednak w ramach śledztwa prowadzonego przez prokuraturę krajową mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące pozbawienia wolności człowieka. Został przesłuchany, a następnie zwolniony.
Co się stało z Sylwestrem Suszkiem?
Krzysztof Rutkowski, który pomaga w rozwikłaniu zagadki jest niemal pewny.
- Naszym zdaniem doszło do uprowadzenia i zabójstwa pana Sylwestra - twierdzi Rutkowski. - Może za tym kryć się odłam grupy Pokida, znany doskonale śląskim policjantom. My dalej próbujemy doprowadzić do rozwiązania sprawy. Prosimy o wszelkie informacje na ten temat. Za wskazanie miejsca pobytu Sylwestra Suszka, żywego czy martwego, wyznaczyliśmy nagrodę w wysokości 10 tys. euro - dodawał detektyw.
Co ciekawe, stacja benzynowa, na której Sylwester Suszek był widziany po raz ostatni, posiada monitoring. Problem w tym, że nagrania z dnia jego zaginięcia zniknęły. Oficjalnie system miał ulec awarii właśnie wtedy. Jednak Nicole Suszek twierdzi, że ktoś celowo wywiózł zapisy z kamer tuż przed przybyciem policji. Twierdzi również, że udało jej się dotrzeć do świadka, który potwierdził tę wersję wydarzeń.
Tym razem na spotkaniu z prasą nie było siostry zaginionego. Nicole Suszek trafiła bowiem do szpitala. Połączyła się jednak zdalnie z obecnymi na konferencji.
- Nikomu, kto nam udzieli informacji, pomoże w tej sprawie, nie grozi żadna krzywda. Zapewnimy anonimowość - powiedziała Nicole.