Przed Sądem Okręgowym w Sosnowcu właśnie ruszył proces w sprawie brutalnego morderstwa Moniki W.-S. z Jaworznika. Na ławie oskarżonych zasiedli Mariusz P. (39 l.) i jego pomocnik Paweł B. ( 39 l.). Oboje są oskarżeni o zabójstwo, za co grozi im dożywocie. Byli wcześniej karani.
Dodatkowo Mariusz P. został oskarżony o gwałt na swej innej parnerce, ale ten wątek sąd postanowił utajnić. Równocześnie toczy się przeciwko niemu sprawa o przestępstwa narkotykowe. Tymczasem trzeci wspólnik Łukasz W. odpowiada przed sądem za utrudnianie śledztwa.
Żaden z mężczyzn nie przyznał się do winy. Mariusz P. oświadczył, że będzie odpowiadał tylko na pytania swojego obrońcy. W trakcie śledztwa stwierdził, że zamordował Monikę przez przypadek, w akcie samoobrony. Ale fakty temu przeczą.
Rodzina zaginęła zaginięcie Moniki, a kilka dni później jej samochód znaleziono w stawie
O sprawie przypominaliśmy miesiąc temu. Monika W.-S. mieszkała w Jaworzniku (gmina Żarki). Zaginęła 9 lipca 2021 roku. Sprawę na policję zgłosiła jej rodzina.
Pięć dni później odnaleziono jej samochód zatopiony w stawie w Zawierciu. Zauważył go wędkarz, a o swoim odkryciu powiadomił służby. Mundurowi przeszukali staw w poszukiwaniu zwłok kobiety, ale na próżno. Po Monice ślad zaginął.
42-latka po raz ostatni była widziana żywa razem ze swoim partnerem Mariuszem P. na stacji benzynowej w Zawierciu. Śledczym udało się ustalić, że chciała od niego odejść, bo się nad nią znęcał. Co więcej, kobieta odkryła, że zarabia na handlu narkotykami.
Monika jeszcze żyła, gdy Paweł B. zasypywał jej ciało ziemią
Kilka dni wcześniej (4 lub 5 lipca) Mariusz P. poprosił Pawła B. o wykopanie głębokiego dołu na terenie jego działki w Porębie pod Zawierciem. Feralnego dnia przywiózł tam Monikę, uderzył 11 razy młotkiem w głowę, po czym wrzucił do dołu i kazał koledze zakopać jej ciało.
Choć biegli nie byli w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny jej śmierci, przypuszcza się, że przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie na skutek zatkania ust i nosa oraz unieruchomienia klatki piersiowej w wyniku przysypania ziemią. Co by oznaczało, że Monika jeszcze żyła, gdy Paweł B. zasypywał jej ciało w dole.
Później mężczyźni utopili razem samochód kobiety w stawie. Dla niepoznaki oderwali tablice rejestracyjne i zamalowali numery identyfikacyjne wozu.
Policja od początku podejrzewała partnera Moniki, ale miała zbyt mało dowodów
Mariusz P. szybko stał się podejrzanym nr 1 w oczach policji. Krótko po zaginięciu Moniki został zatrzymany, ale wtedy materiał dowodowy był niewystarczający. Został zwolniony do domu.
Prawda jednak wyszła na jaw, gdy w listopadzie 2021 roku policja zatrzymała Pawła B. Śledczy wpadli na jego trop dzięki zapisom z monitoringu. Przyciśnięty, zgodził się współpracować i wskazał miejsce ukrycia zwłok. Tymczasem Mariusza P. nie trzeba było długo szukać. Zaledwie miesiąc wcześniej wpadł w ręce policji za przestępstwa narkotykowe.