Kosmiczna nadbudowa z Jastrzębia-Zdroju znika z miasta
Willa na dachu w Jastrzębiu-Zdroju była jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc przez turystów. Nic dziwnego skoro znana w Polsce nadbudowa wygląda niczym wyimaginowana budowa z filmów science fiction. Ostatecznie nadbudowa zostanie rozebrana.Powodem tej decyzji był zły stan techniczny konstrukcji.
Choć spór o willę, którą zaprojektował Jerzy Godlewski, trwał przez co kilkanaście lat, to Górnicza Spółdzielnia Budownictwa Mieszkaniowego w 2024 r. ogłosiła jej rozbiórkę.
Przetarg, na wyłonienie wykonawcy zakończył się w marcu. Plany na prace rozbiórkowe były z początku inne, jednak ze względu na zbyt wysokie koszty, zostały one podzielone na etapy. - Na pierwszy ogień idzie ta część, gdzie nie było dachu, a konstrukcja jest stalowa (segment A). Jest w gorszym stanie technicznym. Tam, gdzie dach został i jest nadbudowa, rozbiórka będzie w kolejnym etapie - informował w czerwcu Arkadiusz Gromotka, prezes Górniczej Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego w Wodzisławiu Śląskim.
Ostatecznie prace rozbiórkowe ruszyły pod koniec czerwca. Budynek na okres około trzech miesięcy musieli opuścić wówczas lokatorzy dziesięciu mieszkań. Spółdzielnia zapewniła im lokale zastępcze.
Rozbiórka trwa od kilka tygodni, jednak jeden z mieszkańców Jastrzębia postanowił uwiecznić pozostałości willi. Na swoim kanale opublikował vlog, na którym pokazuje wnętrze nadbudowy. Zdjęcia ze środka willi możecie zobaczyć w galerii.
Historia willi na dachu w Jastrzębiu-Zdroju
Przygoda związana z kosmiczną nadbudową na pięciopiętrowym bloku przy ulicy Północnej rozpoczęła się w latach 90. XX wieku. Status prawny budynku zmieniał się niejednokrotnie - raz był samowolą budowlaną, a z raz legalną inwestycją.
Za budowę architektonicznej maszkary odpowiada Jerzy Godlewski, który w 1994 roku kupił w Jastrzębiu-Zdroju mieszkania. Godlewski był prywatny detektyw pracującym na co dzień w Hamburgu. Urodził się w Jastrzębiu i regularnie wracał do Polski realizować zlecenia. Mężczyzna z wykształcenia był budowlańcem. W udzielanych wywiadach wspominał, że lubi otaczać się zielenią i zwierzętami. I to stało się zalążkiem historii nadbudowy. W pewnym momencie postanowił założyć ogród na dachu.
Pojawił się jednak problem, ponieważ trzeba byłoby wchodzić tam przez klapę. Nie pasowało mi to. Zaprosiłem architekta, zaczął coś rysować i tak nam wyszło 1000 metrów kwadratowych nadbudowy - opowiadał dziennikarzowi Wyborczej, którego oprowadzał po posiadłości.
Willa, przypominająca samolot, zbudowana na dachu bloku miała być spełnieniem marzeń Godlewskiego. W jej budowę włożył kilkanaście milionów złotych. Wewnątrz zaplanowano ogromne akwarium i basen, a na dachu - lądowisko dla helikopterów.
Źródło: muratorplus.pl