Skandal w Katowicach. Pani przedszkolanka używała przemocy wobec dzieci
To się w głowie nie mieści. Pani przedszkolanka w Katowicach szarpała swoich małych podopiecznych za włosy i uszy, czasem też biła dzieci po plecach. Do aktów przemocy wobec pięciolatków miało dochodzić w latach 2017-2018 w w Przedszkolu nr 49 im. Siedmiu Krasnoludków w Katowicach. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", sprawa wyszła na jaw, gdy mama pewnej pary przedszkolaków próbowała rozdzielić szarpiące się dzieci. Gdy zwróciła jednej z pociech uwagę na to, że nie wolno ciągnąć drugiej osoby za włosy, dzieci były zdziwione. Powiedziały, że przecież dokładnie tak samo robiła im pani Ziuta, przedszkolanka.
Wtedy właśnie ruszyła cała lawina. Kolejne maluchy przyznawały w rozmowie z rodzicami, że wychowawczyni z przedszkola je szarpie za włosy i ciągnie za uszy, a nawet uderza po plecach. Niektóre dzieci otwarcie mówiły o tym, że boją się pani Ziuty.
Przedszkolanka biła dzieci. Rodzice złożyli skargę
Zszokowani i zdenerwowani rodzice pięciolatków o całej sprawie powiadomili dyrekcję przedszkola. Poprosili o zamontowanie monitoringu, ale pomysł spalił na panewce, bo nie można nagrywać przebierających się w salach przedszkolnych dzieci. Rodzice zwrócili się więc do Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta w Katowicach, który sprawuje kontrolę nad przedszkolem. Przeprowadzono kontrolę, która początkowo nie przyniosła oczekiwanych przez rodziców rezultatów.
W końcu, w sierpniu 2019 roku dyrektor Przedszkola nr 49 im. Siedmiu Krasnoludków w Katowicach zawiesił panią Ziutę w pełnieniu obowiązków. Przedszkolanka została do pracy jednak przywrócona przez Śląskiego Kuratora Oświaty. Do zajęć z dziećmi jednak nie wróciła, bo poszła na urlop chorobowy.
Ostatecznie w kwietniu 2020 roku umowa o pracę z przedszkolanką została rozwiązana.
Utrata pracy to nie wszystko. Rodzice żądali zadośćuczynienia
Mimo, że przedszkolanka przestała pracować z dziećmi, nie był to koniec tej bulwersującej sprawy. Rodzice dzieci, które skarżyły się na panią Ziutę, złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodziło o naruszenie nietykalności cielesnej dzieci, którymi kobieta opiekowała się w przedszkolu.
Jak cała sprawa się zakończyła? Jak podaje "Gazeta Wyborcza", przedszkolaki zostały przesłuchane przez biegłego psychologa. Efekt był taki, że pani Ziuta została oskarżona o naruszenie nietykalności sześciu przedszkolaków.
Jej proces zakończył się 20 września tego roku.
- Sąd uznał, że działając w „krótkich odstępach czasu z wykorzystaniem tej samej sposobności", dopuściła się zarzucanych jej czynów, ale warunkowo umorzył jej sprawę karną. Przedszkolance wyznaczono trzyletni okres próby - podała "Gazeta Wyborcza".
To jednak nie wszystko. Pani Ziuta musi zapłacić każdemu z pokrzywdzonych rodziców po 800 złotych zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: Gazeta Wyborcza