Skandal w gliwickiej komendzie. Policjanci okradali chorych i zmarłych. Na jaw wyszły kulisy sprawy

i

Autor: Archiwum

Gliwice

Skandal w gliwickiej komendzie. Policjanci okradali chorych i zmarłych. Na jaw wyszły kulisy sprawy

2025-03-24 13:31

Ujawniono nowe fakty w sprawie policjantów z Gliwic, którzy mieli dopuszczać się kradzieży na osobach z demencją, chorych psychicznie i zmarłych. Siedmiu funkcjonariuszy usłyszało już zarzuty.

Policjanci okradali chorych i zmarłych

Rok temu na jaw wyszedł szokujący proceder, w którym udział brali policjanci z II komisariatu w Gliwicach. Funkcjonariusze oszukiwali osoby starsze i schorowane metodą „na policjanta”. Teraz śledztwo zostało zakończone, a sześciu dzielnicowych i dyżurny tej jednostki, pełniący kontrolę nad patrolami, usłyszeli łącznie 32 zarzuty.

- Są to zarzuty dotyczące przywłaszczenia mienia, kradzieży pieniędzy, przekroczenia uprawnień, w celu korzyści majątkowej, udziału w przejęciu korzyści majątkowej w zamian za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa czy przerobienie pokwitowania odbioru oraz przywłaszczenia pieniędzy zabezpieczonych na miejscu zdarzenia - powiedziała dla ESKI prokurator Karina Spruś, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Wszyscy zostali natychmiast zawieszeni w obowiązkach służbowych, a prokuratura i Biuro Spraw Wewnętrznych Policji wszczęli wobec nich postępowanie.

W ramach postępowania ustalono, że trzech mężczyzn, Piotr H., Sławomir S. i Wojciech H. działało w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, pozostali sprawcy okazjonalnie brali udział w przestępstwach będących przedmiotem postępowania.

Na ten moment sześciu policjantów zostało już wydalonych ze służby, a dyżurny jest zawieszony.

- To jest dyżurny z tego komisariatu, który usłyszał jeden zarzut przyjęcia korzyści w zamian za działanie stanowiące naruszenie przepisów prawa i przyjęcie tam kwoty 2000 zł, które zostały zabrane z miejsca, gdzie byli policjanci na interwencji - tłumaczy prokurator Karina Spruś.

Nowe fakty w sprawie policjantów z Gliwic

Przy okazji jednej z interwencji seniorka pokazała policjantom 300 tys. zł w gotówce, które trzymała w reklamówkach w tapczanie. Były to oszczędności tej kobiety i jej męża. Jeden z interweniujących policjantów zrobił zdjęcie pieniędzy i pokazał je innym policjantom na komisariacie.

Kiedy kobieta trafiła do Szpitala Psychiatrycznego w Toszku, skuszeni wizją łatwego zarobku dwaj funkcjonariusze - Bartłomiej K. i Piotr H., przyjechali do szpitala i pod pretekstem zażądali wydania kluczy do jej mieszkania. Mając klucze, udali się do mieszkania starszej kobiety i zabrali 14 tys. zł. Wpadli, bo pielęgniarka zgłosiła na II komisariacie, że nie zostawili pokwitowania odbioru kluczy.

Obaj dzielnicowi zostali zatrzymani. Nieoczekiwanie wyznali, że przestępczy proceder trwa już od co najmniej kilku lat i zamieszanych w niego jest więcej policjantów w osobach, Sławomira S., Wojciecha H., Damiana C. Policjanci ci mieli w mieszkaniu poszkodowanej Marii G. przywłaszczać gotówkę w nieustalonej wartości, wartościowe przedmioty w tym biżuterię i monety o wartości numizmatycznej. Co więcej, poszkodowanych osób miało być więcej. W procederze okazjonalnie uczestniczył dyżurny komisariatu, który otrzymywał wynagrodzenie za zlecenie obsługi interwencji, umożliwiającej kradzież.

W sprawie Bartłomieja K. i Piotra H. skierowano do Sądu Rejonowego w Gliwicach akt oskarżenia. Obaj złożyli wniosek o skazanie bez przeprowadzania rozprawy za zarzucone im przestępstwa. Bartłomiej K. został skazany na rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 2 lat próby oraz grzywnę w wymiarze 5 tys. zł, a wobec Piotra H. Zasądzono karę łączną 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 2 lat. Oskarżeni zostali również zobowiązani do naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem.

Śląsk Radio ESKA Google News

Okradali starszych, chorych i zmarłych

Wszczęte śledztwo wykazało, że ofiar było więcej. Do ich wyszukiwania wykorzystywano System Wspomagania Dowodzenia Policji. Przestępcy na celownik brali osoby starsze z demencją lub zaburzeniami psychicznymi. Wytypowane w ten sposób osoby, Piotr H. zapisywał w zeszycie tzw. dementorów, z zaznaczeniem gdzie mieszkają, w rejonie służbowym którego dzielnicowego.

Z uwagi na stan psychiczny osób pokrzywdzonych oskarżeni mieli zapewnione bezpieczeństwo. Nikt nie uwierzyłby osobie w podeszłym wieku, z demencją czy zaburzeniami psychicznymi, że policjanci ich okradli.

- Typowali sobie w oparciu o system wsparcia dowodzenia osoby zaburzone psychicznie z demencją, starsze i jakby obejmowali je takim swoistym patronatem, to znaczy jeździli do tych osób albo wzywani na interwencję, albo sami z własnej inicjatywy pod pozorem na przykład zapytania, czy te osoby czegoś nie potrzebują - pomocy, zakupów, sprawdzenia, czy jest światło, czy jest woda, czy czegoś nie potrzebują - relacjonuje prokurator Karina Spruś.

Jak dodała, w czasie kiedy jeden lub dwóch funkcjonariuszy rozmawiało z "ofiarą", kolejny sprawdzał inne pomieszczenia i zabierał, co tylko wpadło mu w ręce. Nigdy jednak nie zabierali całości znalezionej gotówki.

Kolejnym sposobem działania przestępców było okradanie zwłok w momencie, kiedy przyjeżdżali na interwencję. W tych przypadkach na ogół działali bez hamulców i zabierali wszystko, co znaleźli. Były to przypadki, w których zmarli zamieszkiwali samotnie, nie mieli kontaktu z rodziną i niemożliwe było ustalenie co i kiedy zginęło z mieszkań.

Do kradzieży dochodziło też na terenie komisariatu. W jednym przypadku oskarżeni policjanci ukradli przywiezionej na komisariat kobiecie piórnik z gotówką w kwocie co najmniej 20 tys. zł.

W trakcie przestępczego procederu oskarżeni dokonywali kradzieży lub przywłaszczenia gotówki w kwotach od 100 zł do nawet 100 tys. zł, a także biżuterii i innych wartościowych przedmiotów, które później sprzedawali w lombardzie i dzielili się zyskiem.

- Wobec wszystkich podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze  wolnościowym w postaci dozoru Policji, zakazu kontaktowania się ze współpodejrzanym, poręczenia majątkowego, zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu, przy czym na początkowym etapie śledztwa wobec dwóch osób stosowano środek w postaci tymczasowego aresztowania - przekazuje Karina Spruś z Prokuratury Okregowej w Gliwicach.

Oskarżonym grozi od roku do 10 lat więzienia.