WIADOMOŚCI

Saba padła ofiarą truciciela psów z Częstochowy. W stanie krytycznym trafiła do weterynarza. "Język zrobił się czarny, krew czarna"

2024-08-06 10:39

Jak informowaliśmy niecały tydzień temu, zaniepokojeni mieszkańcy Częstochowy alarmują się nawzajem, że od jakiegoś czasu w dzielnicy Parkitka, ktoś wyrzuca jedzenie z trutką. Jedną z poszkodowanych zwierząt jest suczka Saba, która do weterynarza trafiła w stanie krytycznym.

Na samym początku na sprawę zwrócił uwagę jeden z internautów. Poinformował i tym samym ostrzegł innych wścielili czworonogów, że ktoś truje psy w jednej z częstochowskich dzielnic

- Chciałbym ostrzec wszystkich, że na skrzyżowaniu ulicy Oławskiej z Bielską, na Alei Brzozowej, ktoś podrzuca jedzenie z trutką na psy. Pies mojego znajomego zjadł to zatrute jedzenie, co spowodowało ciężkie zatrucie. Musiał przejść przetaczanie krwi, a krew była czarna od ilości trucizny. Obecnie pies znajduje się w klinice w Mikołowie - poinformował w mediach społecznościowych jeden z mieszkańców.

Saba walczy o życie

Niestety, jeden z psów miał nie przeżyć zatrucia. Drugi, suczka Saba trafiła do weterynarza w stanie ciężkim.

- Pies po spacerze 27 lipca nagle bardzo źle się poczuł. Dostał drgawek, język zrobił się czarny, traciła przytomność. Natychmiast zawiozłam ją do weterynarza – powiedziała w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim zrozpaczona właścicielka.

DZ dotarł do weterynarza, który udzielał pomocy otrutej suczce. Marcin Jerzy Żurawski przyznaje, że pies trafił do jego gabinetu w stanie krytycznym i wykazywał oznaki silnego zatrucia.

- To była silna trucizna, która uszkadza hemoglobinę. Takie substancje znajdują się w lekarstwach, na przykład paracetamolu, benzokainie. Pies przeżył tylko dlatego, że dostał natychmiastową pomoc, trafił pod opiekę 24 godziny, dokonano transfuzji krwi, jest na lekach ochraniających – wyjaśnił DZ weterynarz.

Trucizna wchłonęła się w bardzo szybkim tempie przez błony śluzowe i mimo, że pomoc była natychmiastowa, to nie dało się zrobić płukania żołądka. Jedynym ratunkiem dla Saby była natychmiastowa transfuzja krwi. Jak wspomina pani Małgorzata krew przy pobieraniu była koloru czarnego, pieniła się. 

Saba walczy o życie. Od kilku dni nic nie je, sika pod siebie, jest podłączona pod kroplówkę. Nie wiadomo, czy wyzdrowieje i ile będzie musiała jeszcze przejść, bo w wyniku działania trucizny doszło do uszkodzenia pęcherza i nerek 

Policja bada sprawę

- Potwierdzam, że mamy takie zgłoszenie. Z mediów dowiadujemy się, że może to być celowe działanie. Prowadzimy czynności w sprawie, przesłuchujemy świadków – powiedziała Dziennikowi Zachodniemu podkomisarz Barbara Poznańska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Jest zbiórka dla Saby

Otruta suczka przed zdarzeniem pilnowała rocznego synka pani Małgorzaty jak oka w głowie, jak mówi - to najcudowniejszy pies pod słońcem. Muchy by nie skrzywdziła. Na osiedlu ludzie ja kochają, martwią się, nawet utworzyli zbiórkę na Sabę. Zamieszczamy link do zbiórki, dla tych, którzy chcą pomóc zwierzęciu w powrocie do zdrowia -> LINK.