Śląsk to duży region z liczbą ponad 4 milionów mieszkańców. Pierwsze przypadki zakażeń pojawiały się wśród personelu medycznego, który pozbawiony podstawowych środków ochrony osobistej od początku pandemii walczył z jej skutkami na pierwszej linii frontu. Wtedy pojawiają się też pierwsze doniesienia o hejcie skierowanym w kierunku lekarzy, pielęgniarek czy ratowników medycznych. Za wycieraczkami samochodów znajdują wulgarne karteczki. Ktoś podobne nakleja na drzwiach ich domu. Niemile są widziani w sklepach.
Pierwszą grupą zawodową, która masowo zaczęła chorować na Covid 19 byli górnicy. Mimo wytycznych, reżimu sanitarnego i nowych zasad wprowadzanych na kopalniach trudno zapanować nad rozprzestrzenianiem się wirusa w miejscu w którym z powodu na specyficzne warunki pracy trudno o dystans społeczny, a i warunki w jakich pracują górnicy sprzyja szybkiej transmisji wirusa.
Koronawirus w pewnym momencie sparaliżował pracę na kopalniach. Wstrzymano wydobycie lub zmniejszono je do minimum. Kopalnie mocno odczują to finansowo. Rozpoczyna się masowe testowanie górników. Miesiącami pod kopalniami ustawiały się sznury samochodów z górnikami w środku, którzy przechodzili przesiewowe badania na obecność koronawirusa.
– Pamiętam dobrze strach i niepewność o zdrowie i życie swoje i rodziny. Mam żonę i dwójkę dzieci. Na kopalni pracuję od 19 lat, pierwszy raz z czymś takim się musieliśmy zmierzyć. Ale najtrudniejsze z czym się zmierzyliśmy to fala hejtu jaki się na nas wylał w Internecie i na ulicy. Nazywano nas brudasami, którzy nie potrafią zadbać o higienę. Przebijano opony w samochodach tym, którzy wyjechali na wakacje nad morze. Moja żona prowadzi zakład fryzjersko-kosmetyczny, wielu klientów odeszło, nadal trudno odbudować to co straciliśmy - opowiada nam Krzysztof Hebda, górnik z Kopalni Murcki Staszic w Katowicach.
Pan Krzysztof ma za sobą koronawirusa. Spędził miesiąc w izolatorium w Goczałkowicach-Zdroju. Ma nadzieję, że najgorsze On i jego koledzy mają za sobą. Wziął czynny udział w akcji „Reaguję! Nie hejtuję”. Wraz z innymi kolegami wyjechał do Szpitala MSWiA w Warszawie aby oddać osocze, które potem lekarze podawali chorym na Covid 19 w szpitalach.
– Uznaliśmy, że taka będzie najlepsza metoda na niewyobrażalny hejt jaki nas spotkał. Pokazaliśmy poprzez tą akcję, że górnicy, to nie ściekli ludzie, którzy krzyczą, blokują na protestach ulice, palą opony, ale to ludzie, którzy potrafią się zjednoczyć aby ratować innym życie. Zawsze brać górnicza jednoczy się w obronie słabych - mówi Rafał Jedwabny przewodniczący WZZ "Sierpień 80" w KWK Murcki-Staszic.
Akcja nadal trwa. Wzięło w niej udział kilka tysięcy górników. Dziś rzeczywiście wydaje się, że medycy i górnicy mają najgorsze za sobą. Przechorowali chorobę, większość medyków jest już zaszczepionych. Na szczęście trzecia fala koronawirusa omija ich szerokim łukiem.
"Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!"