Sceny jak z filmu sensacyjnego rozegrały się pod koniec września w w Pyskowicach. Mieszkaniec jednego z domów przeżył chwilę grozy, gdy na zewnętrznym parapecie swojego domu znalazł bardzo niepokojący pakunek. Była to czerwona, metalowa butla z doczepionym sznurkiem oraz kartka z groźbami. To nie był makabryczny żart, a próba zastraszenia.
Butla na parapecie i list z groźbami. Chciał pieniędzy za spokój
W pozostawionym liście sprawca jasno przedstawił swoje żądania. Domagał się od właściciela budynku przekazania pieniędzy. Groźby były jednoznaczne i przerażające. Mężczyzna ostrzegał, że w przypadku odmowy „następnym razem butla będzie większa i pełna”, a dom zostanie wysadzony w powietrze. Na miejsce natychmiast wezwano policję. Funkcjonariusze zabezpieczyli teren i po dokładnym sprawdzeniu ustalili, że pozostawiona butla jest pusta i na szczęście nie stanowiła realnego zagrożenia. To jednak nie umniejszało powagi sytuacji.
Kryminalni z Komisariatu Policji w Pyskowicach od razu przystąpili do działania. Rozpoczęli intensywne czynności operacyjne, które miały na celu ustalenie i schwytanie osoby odpowiedzialnej za tę niebezpieczną próbę wymuszenia.
Sprawca to recydywista. Grozi mu surowsza kara
Dzięki skutecznej pracy śledczych, sprawca został szybko namierzony. Okazał się nim 58-letni mieszkaniec powiatu gliwickiego. Jak ustalili mundurowi, mężczyzna miał już bogatą kartotekę kryminalną i w przeszłości wchodził w konflikt z prawem, za co odbywał karę w więzieniu. Co więcej, w chwili zatrzymania był ponownie poszukiwany w celu odbycia kary pozbawienia wolności.
Mężczyzna ponownie stanie przed sądem, gdzie odpowie za usiłowanie wymuszenia rozbójniczego. Za ten czyn grozi kara do 10 lat więzienia. Jednak z uwagi na to, że działał w warunkach recydywy, czyli powrotu do przestępstwa, sąd może wymierzyć mu znacznie surowszą karę. Postępowanie w tej sprawie prowadzą policjanci z Pyskowic pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód.
