O sprawie poinformował portal gwarek.com.pl.
Do tego okropnego wypadku doszło we wrześniu ubiegłego roku w Radzionkowie. Właściciel jednego z zakładów przy ul. Nieznanego Żołnierza zauważył, że jego pracownik nie wykonuje swoich obowiązków. 44-letni Ukrainiec nie odbierał też telefonu. Zaniepokojony mężczyzna poszedł więc szukać swojego podwładnego.
Nieprzytomnego 44-latka znalazł przy kruszarce węgla. Jego rękę wciągnął taśmociąg maszyny. Dzięki reanimacji udało przywrócić jego funkcje życiowe, ale na krótko. Kilka dni później 44-latek zmarł w szpitalu w Katowicach. Jego obrażenia były rozległe, miał złamany kręgosłup.
Nad sprawą pochyliła się Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach. Jednak po kilku miesiącach postępowanie zostało umorzone ze względu na brak znamion przestępstwa.
Państwowej Inspekcji Sanitarnej udało się ustalić, że mężczyzna nie miał odpowiednich uprawnień do pracy na swoim stanowisku. 44-latek był zatrudniony na umowę zlecenie jako operator koparko-ładowarski. Ponadto inspektorzy wskazali, że wykonywał pracę niezwiązaną z jego zakresem obowiązków.
Jednak zdaniem Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach, wymienione nieprawidłowości nie miały związku z wypadkiem. Prokuratura przypuszcza, że 44-latek potknął się lub przewrócił, przechodząc obok kruszarki. Nie wiadomo tego na pewno, ponieważ miejsce zdarzenia nie było monitorowane, a w okolicy nie było żadnych świadków. Zdaniem prokuratorów, nic jednak nie wskazuje na udział osób trzecich.