Mecz Rakowa Częstochowa
Spotkanie rozpoczęło się od ataków ze strony Rakowa, które znalazły swoje ukoronowanie już w 8. minucie meczu. Gospodarze szybko wznowili grę po autowym wrzucie z prawej strony boiska, a Marcin Cebula skierował piłkę w pole karne, gdzie Giannis Papanikolaou wykorzystał jej dośrodkowanie głową, wprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Wydawało się, że Raków może teraz kontrolować mecz i dążyć do kolejnych bramek, ale szybko zdobyta przewaga okazała się dwuznaczna.
ŁKS zaczął stopniowo przejmować inicjatywę i stwarzać sobie okazje do wyrównania. W 21. minucie, Kaya Tejan był bliski wyrównania, lecz jego uderzenie zostało zablokowane, a Piotr Głowacki nie zdołał wykorzystać poprawki z dystansu, gdyż Vladan Kovacevic obronił jego strzał. W 28. minucie, Głowacki próbował z rzutu wolnego, ale Kovacevic znów stanął na wysokości zadania. Kilka minut później, Adnan Kovacevic popełnił błąd, a Tejan znalazł się sam na sam z bramkarzem, jednak jego strzał minął bramkę.
Mimo to, Raków miał swoje okazje między 36. a 42. minutą, ale zabrakło im skuteczności w wykończeniu akcji. W 43. minucie, ŁKS mogło wyrównać, ale Michał Mokrzycki trafił w jednego z kolegów z drużyny. W ostatnich minutach pierwszej połowy Łodzianie egzekwowali cztery rzuty rożne, ale Kovacevic skutecznie bronił swoją bramkę przy trzech z nich.
Na początku drugiej połowy to znów Raków przejął inicjatywę, a w 50. minucie mieli kolejną okazję do zdobycia bramki, jednak strzał Cebuli minął cel. W 52. i 54. minucie, Vladan Kovacevic obronił próby Tejana i Głowackiego.
Jednak ŁKS nie zamierzał się poddawać i również stworzył sobie kilka groźnych sytuacji. W 55. i 56. minucie, Tejan miał szansę na wyrównanie, ale nie zdołał pokonać bramkarza.
W 71. minucie, Kamil Dankowski próbował dośrodkować z prawej strony, ale piłka odbiła się od słupka po nieoczekiwanym trajkotu i została złapana przez Kovacevica. Pięć minut później, Engjell Hoti uderzył z dystansu, ale i on nie zdołał pokonać golkipera. Chwilę później Fabian Piasecki znalazł się sam na sam z Aleksandrem Bobkiem, ale zamiast strzelać, próbował podać, co skończyło się stratą piłki.
W końcówce, to nadal Raków stwarzał sobie okazje do podwyższenia prowadzenia, jednak nie zdołali oni zdobyć drugiej bramki, mimo kilku groźnych akcji, które przeprowadzili. Mecz został przedłużony o 6 minut z powodu dwukrotnych incydentów na stadionie, które zmusiły sędziów do przerwania gry. Łodzianie nie zdołali już w tym czasie wyrównać, a na domiar złego Stipe Juric zobaczył czerwoną kartkę po konsultacji z VAR.
Dla gospodarzy, którzy wkrótce zmierzą się z Atalantą w Lidze Europy, to zwycięstwo było ogromnym pocieszeniem. To dopiero drugie zwycięstwo Rakowa nad ŁKS na 14 spotkań ligowych, co świadczy o trudnościach, jakie mieli wcześniej w starciach z tą drużyną. Poprzednia wygrana Rakowa nad ŁKS miała miejsce w kwietniu 1997 roku.