Odeszła Saga - królowa Śląskiego Ogrodu Zoologicznego
- W cieniu zimowego nieba, 1 lutego 2025 roku, zapadła cisza w naszym ZOO. Odeszła nasza ukochana tygrysica Saga – królowa wśród zwierząt, a zarazem przyjaciółka wielu ludzi, którzy przez lata przychodzili do ogrodu, by ją zobaczyć - poinformował w poniedziałek, 3 lutego Śląski Ogród Zoologiczny. To jedna z najsmutniejszych i rozdzierających serca wieści, jaka płynie z chorzowskiego zoo. Pod postem informującym o jej odejściu pojawiło się kilka tysięcy reakcji - od komentarzy po zwykłe reakcje.
Przykro udało nam się jeszcze dotrzeć do zoo i w ostatnich jej dniach ją zobaczyć. Będziemy tęsknić - napisała Marta.
Ogromna strata i wielki smutek. Była jedną z moich ulubienic, cudowna i majestatyczna. Mam wiele Jej zdjęć w moim fotograficznym archiwum - dodała Joanna.
Cudowna Sago… byłaś wspaniałym kotem, uwielbialiśmy Cię. Śpij spokojnie - napisała Karo.
Saga urodziła się 9 czerwca 2008 roku w Zoopark Dvorec w Czechach. Do Chorzowa przyjechała początkiem 2010 roku. Z miejsca stała się dumą chorzowskiego zoo i gwiazdą ogrodu. Jak opisują ją pracownicy, była symbolem siły, determinacji i opiekuńczości, a dla nich samych była jak członek rodziny.
Niestety, przez ostatni tydzień jej stan zdrowia stopniowo się pogarszał. Mimo wszelkich starań dokładanych zarówno przez opiekunów, nie udało się jej uratować. Ten ciężki okres był próbą dla wszystkich, którzy przez lata troszczyli się o jej dobro i bezpieczeństwo. Gdy nadeszła wiadomość o jej odejściu, serca opiekunów pękły. Dzień jej odejścia był wyjątkowo ciężki. Śnieg spadał powoli, tworząc delikatny całun, jakby sama natura chciała oddać hołd tej wyjątkowej istocie. Prawnicy, którzy z wielką pasją bronili praw zwierząt i dbali o ich losy, przyszli w milczeniu pożegnać królową ZOO - czytamy w rozdzierającym serce wpisie.
Pracownicy i przyjaciele przyszli pożegnać Sagę tego dnia, zbierając się o godz. 11. Każdy z nich przyniósł symboliczny kwiat – lilię, symbol niewinności i pamięci. - Nie padły żadne słowa, bo nie były potrzebne. Wspomnienia mówiły same za siebie - czytamy na koniec.
Polecany artykuł: