Marcin Krupa nagrodzony
Prezydent Katowic może pochwalić się kolejnym tytułem. Kilka dni temu odebrał odznaczenie Krzyża Kawalerskiego Orderu Węgierskiego za pracę na rzecz pogłębiania przyjaźni polsko-węgierskiej. Teraz możemy dowiedzieć się, że otrzymał również statuetkę "Lidera Transportu Publicznego" z rąk Polskiego Związku Pracodawców Transportu Publicznego. Sęk w tym, że wiceprezesem tej organizacji jest Roman Urbańczyk, którego Marcin Krupa zatrudnił na stanowisku prezesa PKM Katowice zaledwie półtorej roku temu.
Roman Urbańczyk w latach 1991-2002 był prezydentem Zabrza. Później rozpoczął karierę w KZK GOP, którym kierował aż do 2018 roku. Rezygnację ze stanowiska złożył na krótko przed likwidacją związku. W maju 2019 roku otrzymał posadę wiceprezesa zarządu ds. techniczno-eksploatacyjnych w PKM Katowice. Dwa lata później mianowano go prezesem firmy.
Roman Urbańczyk jest równocześnie wiceprezesem Polskiego Związku Pracodawców Transportu Publicznego. A ta przyznała właśnie statuetki "Liderów Transportu Publicznego". Jedna z nich, w kategorii "Elektromobilność" powędrowała do prezydenta Katowic Marcina Krupy.
Nagroda dla zasłużonych kolegów
Polski Związek Pracodawców Transportu Publicznego to organizacja, która zrzesza przedstawicieli środowiska tranportu publicznego. Jej zadaniem jest promowanie idei transportu zbiorowego. Nagroda "Lidera Transportu Publicznego" ma w założeniu trafić do osoby lub instytucji, która dąży do wykorzystania ekologicznych i zrównoważonych rozwiązań w komunikacji publicznej.
I tak w kategorii "Elektromobliność" nagrodzono prezydenta Katowic Marcina Krupę, którego podwładnym jest Roman Urbańczyk - wiceprezes PZPTP. Wyróżnienie otrzymał również włodarz Krakowa Jacek Majchrowski, który w 2014 roku powołał na stanowisko prezesa MPK Rafała Świerczyńskiego, kolejnego z wiceprezesów Polskiego Związku Pracodawców Transportu Publicznego.
Jednak trudno na stronie PZPTP o jakieś głębsze wyjaśnienia, opis kryterii przyznawania wyróżnień, metodologię. Możemy jedynie przeczytać, że nagroda do prezydenta Katowic trafiła, ponieważ miasto dokonało "rewolucji transportowej". Czym jednak jest ta rewolucja - nie wiadomo. A w takich okolicznościach trudno oprzeć się wrażeniu, że istotnym kryterium były znajomości.
