- W Siemianowicach Śląskich doszło do pożaru hali, w której przetwarzano tworzywa sztuczne
- Ogień został opanowany, a służby monitorowały jakość powietrza i wody, wydając uspokajający komunikat.
- Wstępne ustalenia wskazują na awarię maszyny jako przyczynę pożaru?
Potężny słup czarnego dymu i ogień trawiący halę produkcyjną – takie dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałkowe popołudnie w Siemianowicach Śląskich. Tuż przed godziną 16:00 wybuchł pożar hali w Siemianowicach Śląskich przy ul. Chemicznej. Sytuacja była niezwykle poważna, a pierwsze zastępy straży pożarnej, które dotarły na miejsce po niespełna 10 minutach zastały w pełni rozwinięty ogień, który objął znaczną część budynku, gdzie przetwarzano tworzywa sztuczne.
Pożar w Siemianowicach. "Bardzo gwałtowny przebieg"
Akcja gaśnicza była niezwykle trudna i wymagała zaangażowania ogromnych sił. W sumie z ogniem walczyło 48 zastępów Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej, czyli łącznie 116 strażaków. Jak poinformował podczas wieczornego briefingu wojewoda śląski Marek Wójcik, pożar został opanowany i trwało jego dogaszanie. W płonącym budynku, oprócz zakładu przeróbki tworzyw sztucznych, mieściły się także wypożyczalnia aut i warsztat samochodowy. To właśnie składowane tam materiały sprawiły, że ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie.
- Ten pożar, biorąc pod uwagę warunki, czyli tworzywa sztuczne, butle z gazami technicznymi, jak również oleje, miał bardzo gwałtowny przebieg — podkreślił wojewoda.
Śląski Komendant Wojewódzki PSP st. bryg. Damian Legierski dodał, że działania były wieloetapowe.
Działania nasze polegały na działaniach gaśniczych, na zaopatrzeniu wodnym, na zorganizowaniu dowodzenia na poziomie taktycznym ze sztabem, na zorganizowaniu punktu przyjęcia sił i środków oraz na otoczce chemiczno-ekologicznej - relacjonował.
Mimo skali pożaru, strażakom udało się uratować część sąsiedniej infrastruktury, w tym jedną z hal, budynek administracyjny oraz dwa pięciotonowe zbiorniki z olejem napędowym.
Czy doszło do skażenia? Jest komunikat służb
Największym zmartwieniem mieszkańców była obawa o skażenie środowiska. Przez cały czas trwania akcji na miejscu pracowało mobilne laboratorium straży pożarnej, które monitorowało jakość powietrza nie tylko w rejonie pożaru, ale także w sąsiednich miastach – Sosnowcu i Katowicach. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach wydał kluczowy komunikat.
Nie dostała się żadna woda pożarowa do cieku wodnego, jak również do kanalizacji, więc nie ma zagrożenia dla najbliższej rzeki — poinformowała przedstawicielka WIOŚ, Martyna Burzawa. Dodała, że po kilku godzinach akcji wszystkie wyniki badań były w normie.
W związku z pożarem uruchomiono alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, który był spowodowany przekroczeniem norm pyłów zawieszonych. - Zawnioskowanie o alert RCB, było spowodowane tym, że w okolicy, po sprawdzeniu właśnie przez strażaków z plutonu chemicznego, doszło do przekroczenia poziomów pyłów. Nie doszło do stwierdzenia substancji toksycznych - uspokajał wojewoda Wójcik.
Jaka była przyczyna pożaru w Siemianowicach?
Na szczęście w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Wszyscy pracownicy hali zostali bezpiecznie ewakuowani na samym początku akcji. Co do przyczyny pożaru, wstępne ustalenia wskazują na awarię jednej z maszyn. Jak przekazał rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński, ogień mógł pojawić się podczas obsługi maszyny z laserem do cięcia. Komendant Legierski doprecyzował:
Jeden z pracowników stwierdził, że pożar prawdopodobnie był zauważony w części, gdzie odbywa się produkcja tworzyw sztucznych, gdzie jest maszyna, która wycina te elementy. Nie jestem w stanie dokładnie określić, co to za urządzenie.
Z informacji przekazanych przez Legierskiego, dogaszanie pogorzeliska miało trwać całą noc, a ostatnie zastępy strażaków miały opuścić teren we wtorkowy poranek.
