Polacy uwięzieni na Zanzibarze: Awaria samolotu pokrzyżowała plany
Wszystko zaczęło się wczoraj, gdy turyści z Polski mieli wylecieć z Zanzibaru do Warszawy rejsem ENT7036 o godz. 21:20. Po odprawie i nadaniu bagażu, czekając na boarding, zobaczyli niepokojący widok: z ich samolotu wyprowadzano kilka osób w asyście policji. Jak się później okazało, to był dopiero początek problemów.
Policja wyprowadziła kilka osób w poszarpanych i zakrwawionych koszulkach. Pilot podobno miał się nie zgodzić na wylot do Warszawy. Cały czas sądziliśmy, że to z powodu bójki w samolocie. Kazano na czekać na kolejny komunikat – relacjonuje Sylwia Jarosławska-Sobór z Sosnowca.
"Zero info, zero czegokolwiek". Nocny koszmar na lotnisku
Po godzinie oczekiwania pasażerowie otrzymali informację o opóźnieniu lotu z powodu problemów technicznych. Sytuacja stawała się coraz bardziej irytująca, bo przez następne godziny turyści nie otrzymali żadnej informacji ani pomocy. Zażądali rozmowy z pilotem.
Pilot miał poinformować, że lot nie może dojść do skutku z powodu "ważnej usterki samolotu" i konieczności czekania na serwis techniczny. A to może niestety potrwać wiele godzin.
Nasz przedstawiciel w Zanzibarze organizuje zakwaterowanie dla wszystkich pasażerów na czas oczekiwania. Pracujemy nad organizacją lotu zastępczego. Spodziewane opóźnienie wyniesie około 20 godzin. Przepraszamy za utrudnienia - informowały linie lotnicze Enter Air.
Linie Enter Air obiecały zakwaterowanie wszystkich pasażerów.
Powiedziano nam, że zostaniemy zakwaterowani w hotelu na noc. Szczęście, że mamy malutkie dziecko więc trafiliśmy do pierwszej grupy i nocowaliśmy w hotelu, ale reszta już tego szczęścia nie miała. Ludzie się wkurzyli na dobre - relacjonuje pani Sylwia.
Było już grubo po północy, gdy rozpoczęto rozładowywanie bagaży. Aby jak najszybciej znaleźć się w hotelu, podróżni sami pomagali obsłudze lotniska w wynoszeniu walizek. Jednak szybko okazało się, że obietnice zakwaterowania wszystkich pasażerów są dalekie od rzeczywistości.
Jak relacjonują turyści, po północy skończyły się im zapasy wody, jedzenia i środków higienicznych. Tylko jedną grupę rodzin z dziećmi odwieziono do hoteli, ale dla pozostałych zabrakło miejsc. Blisko 160 osób zostało zmuszonych do koczowania na lotnisku.
Właśnie dostaliśmy informację, że pomimo 9 godzin nie mamy zorganizowanych noclegów, a tym samym około 160 Polaków ma spędzić 20 godzin na lotnisku – alarmowali podróżni.
Usterka poważniejsza niż myślano. Kiedy powrót do Polski?
Noc na lotnisku była dla wielu prawdziwym koszmarem. Turyści spali na ziemi, bez dostępu do podstawowych wygód, zaczęło brakować jedzenia i środków higienicznych. Co gorsza, usterka techniczna samolotu okazała się poważniejsza, niż początkowo zakładano. Wylot do Warszawy przewidziano wstępnie dopiero następnej nocy o godz. 3.
Bardzo miło koczuje się na lotnisku, że znikomą ilością wody jak na taką ilość pasażerów. Zero info, zero na tym lotnisku czegokolwiek - Wifi też szwankuje. Każdy leży gdzie może, na zimnych kaflach, bo nie ma innej możliwości. Żenada i skandal za tę kwotę, rozumiemy usterki, ale brak informacji, zwrotu bagażu, żeby wykupić sobie hotel ani informacji od TUI POLSKA co dalej z nami TUI – żali się jeden z podróżnych.
TUI Polska milczy. Co z pomocą dla turystów?
Do tej pory TUI Polska nie odniosło się do sprawy. Turyści są zrozpaczeni brakiem jakiejkolwiek pomocy i informacji. Czy TUI zamierza zająć się swoimi klientami i zapewnić im godne warunki oczekiwania na lot? Na to pytanie na razie brak odpowiedzi.