Katowice

Podwyżka cen śmieci w Katowicach. Pracownicy MPGK protestują. "My z tego nie dostaniemy ani grosza"

W poniedziałek 5 sierpnia pracownicy MPGK w Katowicach urządzili pokojową pikietę przed katowickim urzędem miejskim. Był to kolejny krok podjęty w związku z brakiem porozumienia z zarządem spółki w sprawie podwyżek płac.

Strajk pracowników MPGK Katowice

Od września cena za wywóz śmieci na terenie Katowic zostanie podwyższona o 34%. Niestety jak twierdzą protestujący, podwyżka cen nie wpłynie na płace pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.

- Zgromadziliśmy się tu w jednym konkretnym celu. Miasto Katowice bardzo fajnie, że w końcu doszło do wniosku, że powinno podwyższyć cenę za śmieci. To było nieuniknione i to musiało się stać, natomiast proszę radnych, żeby zainterweniowali w sprawie MPGK, bo pracownicy MPGK usłyszeli od zarządu, że my z tego nie dostaniemy ani grosza - powiedział prowadzący demonstrację Tomasz Kaczmarek, przewodniczący WZZ Sierpień 80 w MPGK Katowice.

W sprawie podwyżek prowadzono już rozmowy i spór zbiorowy, jednak zarząd MPGK wciąż nie zaproponował żadnego rozwiązania, ani nie dał pracownikom deklaracji, jak będą wyglądać ich płace w przyszłości. Pracownicy domagają się dużo wyższych podwyżek niż przyznane w lipcu 500 zł brutto, które planowane było od kilku lat. Uważają, że jest to zdecydowanie zbyt niska kwota, jak za ich ciężką pracę.

- Ja się ciesze, że dostaliśmy 500 zł brutto, ale to nie są pieniądze godne tego, żeby pracować za to co my tutaj robimy, bo my odbieramy śmieci w tym mieście - powiedział Tomasz Kaczmarek. - My robimy tą najcięższą okrutną robotę i chcielibyśmy mieć za to zapłacone - dodał.

W trakcie demonstracji na miejsce dotarł wiceprezes MPGK, Robert Potucha. Niestety nie chciał zabrać głosu, a jedynie przyjąć petycję. Okazało się, że nie była ona skierowana do niego, a do przewodniczącego Rady Miasta Katowice, wobec czego oddalił się z miejsca. Jego zachowanie skomentował przewodniczący WZZ Sierpień 80 w MPGK Katowice słowami: było bardzo dużo czasu, żeby pan do nas przyszedł, ale nie zrobił pan tego.

Ostatecznie do protestujących wyszedł przedstawiciel władz miasta - wiceprezydent Waldemar Bojarun, na którego ręce została złożona petycja i niedługo później zakończono manifestację.