Kamilek z Częstochowy był od tygodni maltretowany w swoim rodzinnym domu przez matkę i jej przyjaciela. Trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie po próbie podpalenia. Gdy helikopter wylądował w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, lekarze z oddziału intensywnej terapii nie mogli uwierzyć w skalę obrażeń.
Dziś jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej, aby nie odczuwał bólu.
Ośmiolatek miał liczne złamania, do których mogło dojść nawet miesiąc wcześniej. Na skórze miał liczne sińce, wybroczyny, zadrapania i rany oparzeniowe na podudziach. Wyszło na jaw, że chłopiec został oblany żrącą cieczą i podpalony. Przez trzy dni okrutnie cierpiał bez fachowej pomocy lekarskiej.
Lekarze poinformowali o stanie zdrowia Kamilka
Tragedia w Częstochowie jest trudna do opisania, a cierpienia małego dziecka trudne do wyobrażenia. Poruszeni ludzie z całej Polski wpłacają pieniądze na konto, aby w ten sposób po zakończenia leczenia w szpitalu, umożliwić chłopcu rehabilitację i prawdopodobnie kolejne zabiegi chirurgii plastycznej. Do dziś zebrano już ponad 550 tys. zł. Nic dziwnego, że Lekarze z GCZD w Katowicach poczuli się w obowiązku poinformować opinię publiczną o jego stanie zdrowia.
- Dziękujemy za wszystkie słowa wsparcia, które w tak wielkiej ilości kierujecie do Kamilka oraz do naszych medyków. Chłopczyk jest w naszym szpitalu wciąż w ciężkim stanie. W najbliższych dniach czekają go kolejne etapy leczenia - informuje szpital w Katowicach.
Lekarze z GCZD w Katowicach dodają, że stan zdrowia Kamilka, choć nadal bardzo ciężki, ustabilizował się. Chłopczyk jest w śpiączce farmakologicznej z powodu rozległych oparzeń. Teraz najważniejsze jest prawidłowe i niezakłócone leczenie oparzeń. Będzie to długi proces.
"To właśnie rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla życia dziecka" - informują lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Tragedię Kamila nagłośniła jego dorosłą siostra, która od wielu lat nie utrzymuje kontaktu ze swoją matką i o istnieniu przyrodniego brata dowiedziała się dopiero niedawno. To ona udostępniła zdjęcia oparzonego chłopca i jego oprawców.
Areszt dla sprawców maltretowania Kamila
Sprawa maltretowanego ośmiolatka z Częstochowy znajdzie finał w przed sądem. Decyzją sądu matka i ojczym Kamilka zostali aresztowani. Prokuratura przedstawiła 27-letniemu Dawidowi B., zarzut usiłowania zabójstwa chłopca, maltretowania ze szczególnym okrucieństwem. Magdalena B. usłyszała zarzuty narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężczyźnie w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy.
Matka i ojczym znęcali się nad Kamilem
W ostatnich dniach na jaw wyszły nowe informacje dotyczące rodziny Kamila. Według tych ustaleń ojczym rzucił chłopca na rozpalony piec, polewał go wrzątkiem, wcześniej bił dziecko tak mocno, że połamał mu rękę i nogi. Przypalał chłopca papierosem.
Gdy biologiczny ojciec chciał zabrać Kamila do siebie, jego matka kłamała, mówiąc, że "oblał się herbatką".