Kawiaq i Tucznik nie przyznają się do winy
Sprawa dwóch młodych mężczyzn, którzy zasłynęli w sieci za sprawą brutalnych transmisji na żywo od początku budzi ogromne emocje. Marcin F. (Kawiaq) i Bartłomiej K. (Tucznik) są oskarżeni o szereg przestępstw, w tym o znęcanie się nad młodymi kobietami, rozpowszechnianie nagiego wizerunku za pośrednictwem Internetu, usiłowanie doprowadzenia do obcowania płciowego, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, kierowanie gróźb karalnych, a także znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Jeszcze niedawno wydawało się, że sprawa zmierza ku ugodzie. Obrońcy obu oskarżonych sygnalizowali, że prowadzą rozmowy z prokuraturą na temat dobrowolnego poddania się karze przez ich klientów. Prokurator potwierdził te doniesienia. Jednak podczas piątkowej rozprawy (30.05) w Sądzie Rejonowym w Bytomiu nastąpił niespodziewany zwrot. Marcin F. i Bartłomiej K. zrezygnowali z pomysłu dobrowolnego poddania się karze. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy.
Patostreamerzy stanęli przed sądem. Bartłomiej K. "Tucznik" nie wstawił się na pierwszą rozprawę

Patostreamerzy liczyli na sławę. "Nie wiedziałem, że z takich głupot będą takie konsekwencje"
Podczas piątkowej rozprawy sąd przesłuchiwał Bartłomieja K. Podobnie jak jego kolega Marcin F. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sąd odczytał więc protokoły jego wcześniejszych przesłuchań w śledztwie. W jednym z nich mężczyzna przyznał się do stawianego mu zarzutu popełnionego na szkodę jednej z pokrzywdzonych osób.
Bartłomiej K. podczas rozprawy odwołał te zeznania twierdząc, że policja zmusiła go do przyznania się do winy. Prokurator Lech Skuza zwrócił uwagę, że nie wpłynęła żadna skarga ani doniesienie w sprawie rzekomego wywierania presji na oskarżonego. W odczytywanych wyjaśnieniach ze śledztwa Bartłomiej K. wyrażał skruchę i deklarował, że chciałby cofnąć czas. Jak przekonywał, chodziło o zdobycie popularności i nie spodziewał się, że spotka się to z konsekwencjami prawnymi.
Bardzo mi przykro, że tak się stało. Nie wiedziałem, że z takich głupot będą takie konsekwencje – mówił podczas śledztwa. – Chodziło nam o sławę, czego teraz żałuję, chciałbym być sławny z dobrych rzeczy, a nie złych – powiedział podczas innego przesłuchania.
Za co Kawiaq i Tucznik stanęli przed sądem?
W listopadzie 2023 roku dwóch 18-latków postanowiło zorganizować relację live, podczas której zachowywali się wobec dwóch młodych kobiet w sposób wulgarny, obsceniczny, wyrażając przy tym zarówno pogardę dla obowiązujących zasad współżycia społecznego. podczas jednej z takich transmisji mężczyźni próbowali wykorzystać seksualnie jedną z kobiet, po czym pozostawili ją bez jakiejkolwiek pomocy i opieki, w stanie zagrażającym jej zdrowiu, a nawet życiu. Druga z kobiet, na skutek działania sprawców, doznała obrażeń, wymagających udzielenia jej pilnej pomocy medycznej.
Po całym zajściu mężczyźni uciekli poza granice kraju. Po kilkudniowym pobycie zagranicą, 18-latkowie zostali zatrzymani na terenie Orzesza, a następnie doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Tam przedstawiono im zarzuty m.in. znęcania się nad osobą nieporadną ze względu na stan psychiczny i fizyczny.
Za znęcanie się nad osobą nieporadną i zarzucone im usiłowanie przestępstwa na tle seksualnym, oskarżonym grozi kara do 8 lat więzienia, dodatkowo za rozpowszechnianie nagiego wizerunku innej osoby i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu do 5 lat.Ponadto za kierowanie gróźb karalnych i nieudzielenie pomocy – do lat 3, zaś za znieważenie funkcjonariusza publicznego – do roku. Łącznie za zarzucane pierwszemu z oskarżonych czyny może zostać orzeczona kara do 23 lat więzienia, natomiast co do drugiego z nich - do 20 lat.