Lulua mieści się przy Staromiejskiej 21, na rogu z ulicą Mielęckiego. Z zewnątrz wygląda niepozornie, ale w środku robi odpowiednie wrażenie. Elegancka, a jednocześnie przytulna cieszy oko przejrzystym układem produktów. Wielka choinka przy drzwiach przypomina o nadchodzących świętach, a wygodne fotele pod oknem oferują chwilę wytchnienia od zakupowej gorączki.
W Katowicach otworzyliśmy się początkiem grudnia 2016 roku. Oferujemy perfumy niszowe z różnych stron świata. To głównie perfumy marek rzadko spotykanych, produkowane w małych nakładach. Czasem są to marki kraftowe, w których jedna osoba zajmuje się wszystkim – jest perfumiarzem, pakuje i wysyła produkty. Mamy też perfumy nieco większych marek, takich jak Acqua di Parma z Włoch czy Robert Piguet z Francji – mówi Olga Podsiadło, pracownica perfumerii niszowej Lulua.
Perfumy muszą się wyróżniać w tłumie
Znalezienie ciekawego zapachu nie jest proste. Zwykle poszukiwania odbywają się w Internecie, ale czasem trzeba jechać na targi perfum do Florencji czy Mediolanu. – Czasem klienci opowiadają nam o ciekawych markach z innych krajów. Tak było choćby w przypadku Fischersund, którą polecili nam klienci z Islandii – wspomina pracownica.
Zanim jednak perfumy trafią na półkę, muszą przejść przez długi proces akceptacji. Lulua prosi markę o wysłanie próbek, które następnie testują pracownicy w obu sklepach i wspólnie dyskutują o zapachu. –Zastanawiamy się, jaki klient mógłby sięgnąć po dane perfumy, czy są podobne do czegoś, co już istnieje na rynku, jakie są ich plusy i minusy – tłumaczy Olga.
Głównym kryterium podczas wyboru perfum jest zapach, a dokładniej – jego unikatowość. Musi być interesujący, ciekawy, wyróżniać się w tłumie. Ważny jest jego rozwój, czyli to, jak zmienia się z biegiem czasu. Duże znaczenie ma również historia, jaką opowiada.
Mamy na przykład markę Moth And Rabbitt, która przy tworzeniu zapachów inspiruje się kinem. Perfumy marki pachną jak filmy. Do wyboru mamy "Parasite" Joon-ho Bonga, "Wkraczając w pustkę" Gaspara Noégo i "Melancholię" Larsa von Triera - wymienia.
Ciekawe zapachy oferuje brytyjska marka BeauFort London, założona przez Leo Crabtree, pisarza i perkusistę koncertowego zespołu The Prodigy. Twórca czerpie inspirację z historii Wielkiej Brytanii, lubi tematy marynistyczne. W serii poświęconej morzu znajdziemy zapach bitwy morskiej, głębin wodnych i drewna, którego niegdyś używano do budowy statków. Z kolei Etat Libre d'Orange (w wolnym tłumaczeniu "Niech żyją wolne pomarańcze") stawia na eklektyzm, lubi kontrowersje i niecodzienne połączenia, jak choćby popcorn z marchewką. W kompozycjach marki przeważają róże, kwiaty pomarańczy, szafran, imbir, pieprz, cynamon i drzewo sandałowe.
Na półkach perfumerii Lulua znajdziemy również perfumy polskich marek. Wolf Brothers przy tworzeniu zapachów inspiruje się dzikimi zwierzętami. Krakowski perfumiarz Jakub Pietrynka lubi zamykać we flakonach swoje pasje i miłości. Stworzył zapach leśnego spaceru, polskiego wybrzeża, a także... Krakowa. Dawna stolica Polski pachnie jak bluszcz, mech dębowy, bergamotka i trawa.
Perfumy nie mają płci
Jaki zapach dziś sprzedaje się najlepiej? Olga nie ma żadnych wątpliwości: - Bardzo popularne jest kadzidło. Jednym z naszych bestsellerów są perfumy "Black". To jest właśnie zapach palonego drewna, kadzidła, skóry, czarnego pieprzu.
W ostatnim czasie modne zrobiły się również zapachy morskie, po które z lubością sięgają mężczyźni. Panie za to uwielbiają wanilię, wiśnie i figi. A jeśli ktoś nie wie, co lubi i czego szuka?
Takich klientów zawsze pytamy, jakie perfumy nosili dotychczas. Jeżeli to były perfumy marek mainstreamowych to jesteśmy w stanie zobaczyć, jaki to był typ zapachu i znaleźć coś w podobnym guście. A osoby, które szukają czegoś nowego pytamy, czy potrzebują zapachu na co dzień, czy na specjalną okazję. Dopytujemy też o lubiane zapachy z życia codziennego. To może być zapach szarlotki, skoszonej trawy, książek. Mając takie informacje jesteśmy w stanie znaleźć dla klienta idealny zapach - tłumaczy Olga.
Co ważne, w perfumerii Lulua nie obowiązuje klasyczny podział na damskie i męskie. - W świecie perfumerii unisex to nie jest nic nowego. Przed latami 40. ubiegłego wieku podział perfum na męskie i damskie nie funkcjonował. Wówczas tworzyło się kompozycje dla danej osoby, na podstawie jej osobistych preferencji - dodaje.
Kolejnym mitem dotyczącym perfum jest ich rozcieranie. - Takie zachowanie wpływa negatywnie na trwałość zapachu, a do tego troszeczkę go niszczy. Nałóżmy perfumy na nadgarstki, na szyję i poczekajmy chwilę, niech alkohol uleci, a zapach zostanie. Wcześniej warto też posmarować skórę kremem nawilżającym. Dzięki temu zapach będzie się lepiej trzymał - wyjaśnia Olga.
Nisza, która robi się popularna
Perfumerii w Polsce jest pełno, ale niszowych nie ma zbyt wielu. Czy ten format się sprawdził? Zdaniem Olgi jak najbardziej. - Widać ogromne zainteresowanie, szczególnie ze strony osób młodych. Widać, że w Polsce coraz więcej ludzi interesuje się zapachami, perfumami, szuka czegoś dla siebie. Przed świętami wiele osób kupuje też perfumy dla bliskich. Takie zakupy potrafią trwać godzinę, nawet dłużej, żeby znaleźć ten "idealny zapach". Osobiście uważam, że perfumy to świetny sposób, by pokazać, że nam na kimś zależy - mówi Olga.
Lulua oferuje sprzedaż malutkich próbek do testów, dzięki którym klient może oswoić się z zapachem w swojej codziennej przestrzeni. - Ważne jest dla nas, żeby klient ponosił zapach zanim zdecyduje się na pełnowymiarowy flakon - dodaje.
Poza perfumami Lulua sprzedaje zapachy do domu. To głównie świeczki zapachowe i kadzidła, a także spreje zapachowe mysłowickiej marki Glyk Company. W ofercie są też produkty berberskie, takie jak klasyczne maszynki do golenia, pędzle, mydła i olejki. Ceny perfum zaczynają się od 300 zł, a średnio za flakon trzeba zapłacić 500-800 zł.