Inicjatorem powstania galerii była Marta Chmielewska, naczelnik Wydziału Promocji Urzędu Miasta Katowice. Wcześniej w tym miejscu działała wystawa sztuki współczesnej i street artu "W ramach miasta: Urban Art".
Naczelniczka zaproponowała, by tym razem stworzyć ekspozycję poświęconą śląskiemu bluesowi. Ja szybko podłapałem ten temat i stwierdziłem, że to świetny pomysł, by w Katowicach stworzyć galerię poświęconą najważniejszym postaciom związanym ze śląskim bluesem. no i tak się narodziło Kato Blues Faces – mówi Michał Rutkowski, kurator wystawy.
Choć ten "poród" odbył się w bólach, a już na pewno w pośpiechu. Przygotowanie całej wystawy zajęło około 3-4 tygodni. – To była praca od świtu do świtu, w którą zaangażowany był sztab ludzi – wspomina Michał. Dużą część materiałów dostarczył Leszek Winder ze Śląskiego Grupy Bluesowej, a także Wojciech Mirek, twórca idei Szlaku Śląskiego Bluesa. Zdjęcia dostarczyli fotografowie Jacek Raciborski i Krzysztof Szafraniec.
Lwią część pracy wykonała Joanna Rutkowska, która wszystkie materiały zebrała, podzieliła na kategorie, a następnie kopiowała z książek i Internetu potrzebne fragmenty, dopisywała ważne informacje, opisywała zdjęcia. A ja to wszystko starałem się ubrać graficznie – dodaje Michał.
Zobacz, jak wygląda Kato Blues Faces w Katowicach
Wielki sukces Kato Blues Faces
Oficjalne otwarcie Kato Blues Faces odbyło się 9 września przy udziale gości, mediów i przedstawicieli miasta. Z początkowych przekazów wynikało, że galeria będzie tymczasowa i zostanie zamknięta 30 listopada. Oczywiście to już nieaktualne. Ekspozycja pozostanie otwarta do końca grudnia, a może i dłużej.
Zaczęliśmy zauważać, jak bardzo ludziom się tutaj podoba, jak do nas lgną. Zresztą goście sami zaczęli dopytywać, dlaczego wystawa jest tylko tymczasowa, czy nie ma możliwości przedłużenia. Nasz sukces zauważył też urząd miasta z prezydentem na czele. Myślę, że w magistracie dostrzeżono wagę tego miejsca, zarówno pod kątem dziedzictwa, jakim jest śląski blues, jak i pod względem promocji miasta. Bo o tym miejscu mówią – i nie boję się tego słowa – na całym świecie. Dzwonią do nas ludzie, którym o Kato Blues Faces powiedzieli znajomi z Ameryki. Odwiedzają nas artyści z całej Polski, Niemiec, Kanady, Stanów Zjednoczonych. Mamy gości, którzy przyjeżdżają do nas specjalnie z Poznania, Krakowa, Białegostoku. Od początku zależało nam na tym, by to miejsce stało się bluesowym sercem Katowic. Dziś możemy powiedzieć, że to nam się udało – mówi Michał.
Choć lokali związanych z bluesem jest na Śląsku więcej, niewątpliwie to jedyne miejsce w Polsce poświęcone bluesowi na taką skalę. Bo – jak podkreśla kurator – Kato Blues Faces to nie jest "zwykła galeria".
Tutaj można usiąść i zatopić się w magazynie muzycznym "Twój Blues", obejrzeć archiwalne koncerty, posłuchać najsłynniejszych utworów bluesowych i poznać dawne sceny muzyczne w Katowicach. Na ścianach wiszą zdjęcia z koncertów, a także harmonijka Ryszarda Riedla, gitara Sebastiana Riedla i blachy Michała Giercuszkiewicza. Jest też autentyczna szafa grająca z lat 70. XX wieku, która ciągle gra. Mówiąc krótko: jest tu wszystko, co powinno być i to w takiej liczbie, że dnia nie wystarczy.
Przed wszystkim wprowadziliśmy tutaj element życia. Raz lub dwa razy w tygodniu organizujemy koncerty, recitale, spotkania autorskie czy jam session. Raz nawet była u nas potańcówka bluesowa. To są rzeczy, które przyciągają ludzi, popularyzują to miejsce, ale też muzykę, historię bluesa i całego Śląska. Przychodzą do nas 20-latkowie, studenci z różnych krajów, ale też ludzie starsi, którzy pamiętają lub nawet znają te osoby, których zdjęcia wiszą na ścianach – dodaje Michał.
W bluesie najważniejsza jest prawda
W Kato Blues Faces poznamy historię niezwykłych ludzi i miejsc związanych bluesem, ale przede wszystkim dowiemy się, na czym polega fenomen śląskiego bluesa.
Genezy śląskiego bluesa należy szukać w prawdzie. Blues stawia prawdę w centralnym miejscu, jest autentyczny, płynie prosto z serca, z naszych emocji. Blues narodził się w Stanach Zjednoczonych wśród czarnych społeczności i był ich odpowiedzią na ciężar życia, opresję. W Polsce najmocniej rozwinął się na Górnym Śląsku w czasach PRL-u. W tym miejscu i w tym czasie rzeczywistość nie była kolorowa – opowiada Michał.
Czasy świetności śląskiego bluesa przypadły na lata 70. i 80. ubiegłego wieku. Czy dziś ma on nadal swoje miejsce na scenie?
Blues nadal istnieje, ale w obliczu nowych trendów muzycznych, kórymi jesteśmy zalewani ciężko mu się bronić na masową skalę. Ma jednak wielu zwolenników i myślę, że będzie trwał wiecznie. Nie zapominajmy, że to od bluesa wywodzą się inne gatunki muzyczne. Sam blues też ewoluował, może w dzisiejszych czasach jest nieco weselszy, ale nadal prawda jest w nim najważniejsza – kończy Michał.