Nowe fakty w sprawie tragedii w Katowicach. Kierowca musiał ją widzieć, no musiał

i

Autor: Facebook

Nowe fakty w sprawie tragedii w Katowicach. "Kierowca musiał ją widzieć, no musiał"

2021-08-10 10:45

Kierowca na pewno widział osoby, znajdujące się przed maską pojazdu - tak twierdzą naoczni świadkowie tragicznych wydarzeń, które rozegrały się 31 lipca w Katowicach. Na ulicy Mickiewicza autobus przejechał 19-letnią Barbarę S. Kierowca usłyszał już zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch kolejnych osób. "Uwaga" TVN dotarła do mężczyzny, który rozmawiał z naocznymi świadkami tamtych zdarzeń. Jego opowieść szokuje i przyprawia o ciarki na całym ciele.

Dramat rozegrał się w Katowicach na ulicy Mickiewicza. To był wczesny poranek w sobotę, 31 lipca. Grupa młodych ludzi wracała z dyskoteki i udała się na przystanek. W tej grupie była Barbara S., która wraz z przyjaciółmi miała pojechać do domu, do Świętochłowic, do swoich małych dzieci. Ostatecznie nigdy tam nie dotarła.

Na ulicy Mickiewicza o poranku doszło do bójki. Awantura przeniosła się na środek ulicy. Jak wynika z relacji świadków, Barbara S., i jej chłopak chcieli rozdzielić bijących się ludzi. Wtedy podjechał autobus, kierowca zaczął trąbić, a chwilę potem ruszył i wciągnął pod koła 19-letnią Basię. Młoda kobieta nie miała szans na przeżycie. Dlaczego kierowca ruszył w kierunku ludzi znajdujących się na ulicy. To wyjaśnią śledczy.

Tymczasem "Uwaga" TVN dotarła do do mężczyzny, który rozmawiał z naocznymi świadkami tamtych zdarzeń. Nikt jeszcze nie opowiedział o tym dramacie z tak drastycznymi szczegółami. 

- Ta dziewczyna, ten chłopak. oni wszyscy uczestniczyli w tym kotle, który się tam wytworzył w okolicach tego autobusu. (...) No ona (Barbara S. - przy aut.) starała się te osoby odpychać chyba. (...) Tam sporo świadków mówiło, że ta grupa., która się biła to byli wspólni znajomi. (...) No i po kilkunastu minutach wielki tam krzyk, rumor. Ci ludzie zaczęli się drzeć - relacjonuje rozmówca "Uwagi", a chwilę później ze szczegółami, czasem drastycznymi, opowiada o szczegółach tej tragedii.

- Kiedy autobus ruszył, ewidentnie przed nim było kilka osób. Ta dziewczyna była widocznie w takiej pozycji, że już nie miała jak uciec. Jeszcze osoby przed tym autobusem się rozbiegały, więc pozostałym udało się gdzieś tam odskoczyć, w kierunku chodnika bardziej. I jakby zsunąć po tym autobusie, a nie wpaść pod niego. Cała ta ekipa zaczęła biec za tym autobusem, krzyczeć. (...) A już po chwili można było zobaczyć, że jeden but jest po kilku metrach, drugi po kilkunastu. Po kolejnych kilku metrach, gdzieś tam część włosów tej dziewczyny. No i po dłuższym fragmencie, nie wiem, 250, 300 metrów, faktycznie ciało tej dziewczyny. Całość bardzo drastyczna. Ona leżała w bardzo nienaturalnej pozycji. Gdzieś z nogą za głową, ręce powykręcane. Czaszka rozłupana. No naprawdę drastyczny, dramatyczny widok - dodaje mężczyzna.

Kierowca autobusu, Łukasz T., został zatrzymany na trzy miesiące i usłyszał zarzut zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa kolejnych dwóch osób. Jego koledzy po fachu i ci, którzy go znają nie są w stanie uwierzyć, że mógł zrobić coś takiego.

- Jeżeli on wiedział, że ciągnie tę dziewczynę, to znaczy, że jest terrorystą - mówi jeden z kolegów Łukasza T. z zajezdni. Dodaje, że dzięki kamerom w autobusie łatwo można stwierdzić, czy kierowca podczas ruszania patrzył przed siebie, na maskę autobusu, przed którą stała Barbara S.

- Jeżeli mu udowodnią, że patrzył do przodu jak ruszał to on już z ciupy nie wyjdzie - prognozuje jeden z kierowców PKM Katowice.