8-letni Kamilek był maltretowany przez ojczyma. Walczy o życie
Cała Polska z niepokojem patrzy na wydarzenia ostatnich dni z Częstochowy. 8-letni Kamilek trafił w poniedziałek 3 kwietnia do szpitala z poparzonymi 25 procentami ciała, niezaleczonymi złamaniami, śladami po papierosach i licznych śladach pobicia. Chłopiec został przetransportowany śmigłowcem LPR do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie walczy o życie. Za doprowadzenie go do takiego stanu odpowiada jego ojczym - 27-letni Dawid B. 29 marca ojczym oblał Kamilka wrzątkiem i kładł na rozgrzanym piecu. Choć Kamil cierpiał, nikt z domowników nie pochylił się nad jego losem. Nie reagowali na jego cierpienia również sąsiedzi. Matka chłopca, Magdalena B. (35 l.) była kompletnie obojętna.
Dawid i Magdalena B. zostali zatrzymani przez policję. Usłyszeli zarzuty. Mężczyzna odpowie za usiłowanie zabójstwa dziecka i znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. Z kolei kobiecie zarzucono narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także pomocnictwo w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje trafili do aresztu. Przyznali się do winy. Pozostałe dzieci będące pod opieką Dawida B. i Magdaleny B. przekazano do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego i do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Rodzina Kamila od dwóch lat pod okiem MOPS
Rodzina była objęta byłą opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Częstochowie. Sprawą zajmował się kurator i asystent rodziny. Współpracowano z dzielnicowym i placówką szkolną. W czerwcu 2022 roku pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. Przesłano pismo dotyczące zabezpieczenia dzieci w pieczy zastępczej.
Powodem wystosowania takiego wniosku były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy - podał MOPS. - Sąd nie wydał postanowienia o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej w związku z tym wnioskiem - czytamy w oświadczeniu.
W sierpniu 2022 roku rodzina wyjechała poza Częstochowę. Wróciła na przełomie lutego i marca 2023 roku. Pracownik socjalny odwiedził rodzinę trzy razy. W ciągu czterech tygodni nie odnotowano żadnych zdarzeń związanych z przemocą. Nawet wtedy, kiedy Kamil trafił na SOR ze złamaną ręką w pierwszej połowie marca. Dziecko chodziło regularnie do szkoły. 29 marca, w dniu największej gehenny, kiedy ojczym oblał wrzątkiem Kamilka i kładł go na piecu, 8-latek także był w placówce.
8-latek uciekał z domu w Olkuszu
o działo się między sierpniem 2022 roku i marcem 2023 roku? Nowe światło na tę sprawę rzucają ustalenia TVN 24. Rodzina przebywała wtedy w Olkuszu. Sebastian Gleń, rzecznik policji przekazał, że rodzina była objęta procedurą Niebieskiej Karty. Miejscowy MOPS trzy razy zawiadamiał sąd w sprawie rodziny Kamila. Jak podaje TVN, 18 listopada 2022 roku w olkuskim sądzie rodzinnym toczyło się "postępowanie o wydanie zarządzeń opiekuńczych wobec małoletnich". Wszystko zaczęło się od pisma ze szpitala. Sąd ustanowił nadzór kuratora. Z jego sprawozdań wynika, że stwierdzono "niewydolność opiekuńczą", ale nie było mowy o stosowaniu przemocy wobec dzieci. W połowie marca tego roku olkuski sąd zadecydował o ograniczeniu B. praw rodzicielskich. Mieli współpracować z kuratorem i asystentem rodziny. Rodzinę odwiedzał także dzielnicowy.
Według informacji TVN 24, chłopiec w tamtym okresie miał uciekać z domu i włóczyć się po Olkuszu. W połowie listopada trafił do szpitala. Wedle nieoficjalnych informacji został znaleziony w piżamie na przystanku autobusowym. Po raz ostatni uciekł 6 lutego. Wówczas po raz drugi wdrożono Niebieską Kartę.
- Olkuska policja na przestrzeni ostatniego roku interweniowała pod ich adresem (rodziny B. - red.), ale interwencje dotyczyły zgłaszanych przez rodziców problemów z ośmioletnim chłopcem, który samowolnie opuszczał mieszkanie i przebywał na terenie Olkusza bez opieki - potwierdził Gleń w rozmowie z TVN.
Olkuski MOPS zapewnia, że po powrocie rodziny do Częstochowy przekazał miejscowemu ośrodkowi całą dokumentację w tej sprawie. Podczas ferii Kamil był pod opieką biologicznego taty. 1 marca chłopiec wrócił do szkoły. MOPS w Częstochowie wiedział o złamaniu ręki. Ale lekarze z GCZD w Katowicach twierdzą, że takich obrażeń było więcej. Chłopiec miał połamane pozostałe kończyny. Żadne instytucje o nich nie wiedziały. Dopiero 3 kwietnia, prawie tydzień po tym, jak Dawid B. oblał 8-latka wrzątkiem i przypalał go na piecu, gehenna została przerwana. Tego dnia pan Artur, biologiczny ojciec pokrzywdzonego zobaczył na własne oczy, w jakim stanie jest jego synek, wezwał policję i pogotowie. Chłopiec w ciężkim stanie trafił do GCZD w Katowicach, gdzie lekarze walczą o jego życie.