Wydarzenie zorganizowane zostało przez Nacjonalistyczny Górny Śląsk.
- W ostatnich miesiącach na ulicach Katowic odbywają się wyłącznie lewackie spędy, w których ciągle te same osoby manifestując (mamy nadzieję, że nie za darmo) czy to przepraszając za rasizm w Ameryce czy to walcząc o prawa czteroliterkowców. Tymczasem działalność narodowa ustaje w całej Polsce, w tym także w naszym regionie. Coraz więcej młodych ogłupionych Netflixem i zachodnią antykulturą angażuje się w lewicową aktywność. Najwyższy czas to zmienić i pokazać, że Katowice są miastem nacjonalizmu. Przyjdź i zaprezentuj swoją dumę! Nie ma miejsca w naszym regionie na chore zapędy lewaków - tak zapowiadali to wydarzenie organizatorzy.
W tym samym czasie w Katowicach zorganizowano również kontrdemonstracje "Katowice przeciw nienawiści. Mówimy NIE nacjonalizmowi".
- Katowice to miasto, które nacjonalizm i faszyzm doświadczyło bardzo brutalnie i dlatego jesteśmy tu żeby protestować. Tego typu marsze to przykład, że to się powoli odradza i to jest przerażające - mówili nam uczestnicy kontrmanifestacji.
Tymczasem władze Katowic zapowiedziały już złożenie do sądu pozwu przeciwko organizatorom marszu za posługiwanie się hasłem „Katowice miastem nacjonalizmu”.
- W naszej ocenie ta nieprawdziwa, bo uogólniająca i generalizująca teza jest krzywdząca dla naszego Miasta. Nie ma naszej zgody na takie zawłaszczanie nazwy Miasta, na tak instrumentalne i niesprawiedliwe dla Katowiczanek i Katowiczan określanie naszych poglądów. Prezydent Miasta Marcin Krupa zawsze jednoznacznie stoi na stanowisku, że Katowice są miastem otwartym, które wyrosło na tolerancji, szacunku różnych kultur, przekonań i wyznań. W Katowicach jest miejsce dla każdego, i każdy – chociażby najsłabszy znajdzie tu swoje miejsce. Tak było, jest i będzie. „Jestem silny, więc chronię słabszych” – to jedna z form patriotyzmu i dumy narodowej - napisał wiceprezydent Katowic Bogumił Sobula.