Nowe auta

i

Autor: Superauto.pl

Na rynku braknie 1,5 mln nowych aut. Klienci ustawiają się po wymarzone cztery kółka w coraz dłuższej kolejce

2021-06-17 12:49

W Europie nie pracuje około 20 fabryk samochodów. Powód? Trwająca pandemia koronawirusa przerwała łańcuch dostaw podzespołów. Eksperci z rynku motoryzacyjnego ostrzegają, że najgorsze dopiero przed nami i rozpęta się walka o zapewnienie podaży.

Samochód na wakacje. Auto dla całej rodziny | ESKA XD - Prosto z salonu #24

Fabryki aut stoją, czeka nas kompletny brak podaży w III kwartale 2021 roku. Obecnie sprzedają się samochody, które wyprodukowane były jeszcze w zeszłym roku i trochę ich na stokach zostało, ale już niewiele. Nawet jeśli fabryki ruszą pod koniec czerwca, jak to jest zapowiadane, wiadomo, że zanim auta zostaną wyprodukowane, przetransportowane, dostarczone na place importerów, będzie sierpień. Większa część trzeciego kwartału tego roku zapowiada się bez samochodów. - Tak naprawdę jesteśmy przed najgorszym momentem w całej pandemii, jeśli chodzi o podaż aut – twierdzi Bartosz Chojnacki, wiceprezes Superauto.pl. - Kiedy ponad rok temu rozpoczął lockdown, dealerzy, importerzy weszli w ten okres z pełnymi stokami i raczej był problem, co zrobić z autami, żeby je spieniężyć, bo był brak popytu. Teraz odwrotnie. Jest kompletnie pusto, a popyt się całkowicie odrodził – zaznacza Bartosz Chojnacki.

Jak zauważa ekspert, po pięciu roku wynik sprzedaży nowych aut to prawie 200 tysięcy samochodów osobowych i użytkowych do 3,5 tony, co zdaniem Chojnackiego jest bardzo przyzwoitym wynikiem. – Trudno to porównywać do roku ubiegłego, a tym bardziej do 2019. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Obecnie klient nie ma takiego wyboru jak jeszcze dwa lata temu, natomiast wynik sprzedażowy spokojnie mógłby być wyższy nawet o 25%, gdyby te auta były – przewiduje. Teraz cześć klientów musi raczej iść na kompromisy, wybierać inne modele, czy nawet marki. Wielu nie jest na to gotowych, więc odkłada zakup w czasie i czekają, kiedy wróci wszystko do normy.

Trudna sytuacja, to efekt braku podzespołów. Nie rzadko są to elementy, które kosztują pół euro, a powodują, że samochód warty 50 tysięcy euro nie może wyjechać poza bramy fabryki, bo brakuje tego jednego elementu. Efekt? Zapchane place fabryczne. - To, co zapowiadaliśmy, że ten rok to będzie walka o zapewnienie podaży dla klienta, to się dzieje, a apogeum jest przed nami – uważa ekspert.

Bartosz Chojnacki przyznaje, że w trakcie spotkań z kontrahentami dominuje jeden temat rozmów. To zapewnienie podaży i bycie słownym. To ostatnie jest ogromną bolączką. - Nikt nikomu, przy złożonym zamówieniu, nie jest dzisiaj w stanie zapewnić, kiedy faktycznie auto będzie. Czysta loteria. Jest zapaść, każdy jest zły, bo większość z nas nie lubi tego uczucie bezsilności i bezradności. Są klienci, importerzy zgłaszają pobyt, a producenci nic nie mogą zrobić. Ogromna presja w branży ma wpływ oczywiście na rynek samochodów używanych, którego nie ma czym zasilać. - Jeśli duża firma nie ma szans na nowe auta, przeciąga użytkowanie samochodów i na rynek wtórny nie trafiają auta już używane. Pętla się zaciska, a kolejki wydłużają.

"Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!