Lekarze z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Katowicach w asyście policji weszli do jednego z mieszkań w bytomskiej dzielnicy Karb. To, co zobaczyli w środku, mroziło krew w żyłach. W lokalu, który trudno nazwać domem, w brudzie i cierpieniu wegetowało 90 kotów. Wszystkie zwierzęta zostały natychmiast odebrane i przewiezione do schroniska.
Piekło za zamkniętymi drzwiami
Pracownicy schroniska, którzy zajęli się uratowanymi zwierzętami, opisują interwencję jako jedną z najtrudniejszych. Jak relacjonują, w mieszkaniu panował niewyobrażalny brud i fetor. Koty były pozostawione same sobie, bez dostępu do czystej wody, jedzenia i opieki. Wiele z nich było w tragicznym stanie, niektóre wręcz w agonalnym.
To było piekło. Brud, cierpienie, zaniedbanie. W tych warunkach żyły, a raczej wegetowały dziesiątki kotów – napisali pracownicy schroniska w mediach społecznościowych.
Interwencja była dopiero początkiem walki o życie i zdrowie skrzywdzonych zwierząt. Każdy z 90 kotów wymagał natychmiastowej pomocy weterynaryjnej.
Ropiejące oczy i rany
Stan, w jakim znajdowały się zwierzęta, jest dowodem na ogromne zaniedbanie i okrucieństwo. Pracownicy schroniska opublikowali wstrząsającą listę schorzeń i obrażeń, z jakimi trafiły do nich koty. Wśród nich znalazły się:
- ropiejące oczy i noski,
- świerzb, pchły, wszoły,
- odwodnione ciała bez siły,
- sfilcowana sierść, pokryta odchodami,
- rany,
- ropnie,
- zapalone dziąsła, pognite zęby.
To nie jest opowieść z innego kraju. To wydarzyło się tu, w naszym mieście – podkreślają zszokowani pracownicy, którzy mimo przepełnienia w schronisku, nie odmówili pomocy.
Walka o życie trwa. Części kotów nie udało się uratować
Niestety, dla części zwierząt na ratunek było już za późno. Mimo natychmiastowej pomocy i wysiłków lekarzy, kilkanaście kotów musiało zostać uśpionych, by skrócić ich cierpienie. Były w stanie agonalnym, a ich organizmy były zbyt wycieńczone, by podjąć walkę.
Pozostałe koty przebywają pod stałą opieką weterynaryjną. Choć schronisko pęka w szwach, jego pracownicy robią wszystko, by uratować jak najwięcej z nich. Sprawą zajęła się prokuratura w Bytomiu, która prowadzi dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Kobieta, która przetrzymywała koty w swoim domu, jak na razie nie została zatrzymana.
Została uruchomiona zbiórka, z której środki zostaną przeznaczone na ratowanie kotów. Cel główny to 18 tys. zł
