Jacek Jaworek

i

Autor: Śląska Policja/Martyna Urban

Wiadomości

Kuzyn Jacka Jaworka zabiera głos. Zwraca uwagę na ważny szczegół

We wsi Dąbrowa Zielona w połowie lipca ujawniono ciało Jacka Jaworka. Choć prokuratura potwierdziła, że zwłoki należą do zabójcy z Borowców, to na wiele pytań wciąż nie ma odpowiedzi. Jednym z nich jest kwestia pomagania mordercy przez ostatnie trzy lata. Odpowiedzi na tą niewiadomą szukają nie tylko służby, ale i kuzyn Jacka Jaworka.

Jacek Jaworek nie działał sam? Wiele na to wskazuje

W piątek, 16 lipca w miejscowości Dąbrowa Zielona, położonej pięć kilometrów od wsi Borowce, znaleziono ciało Jacka Jaworka. Zwłoki w godzinach porannych ujawnił pracownik porządkowy. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie przez niemal tydzień zwlekała z potwierdzeniem tożsamości mężczyzny, pomimo że wiele faktów na to wskazywało.

Prokuratura potwierdziła też, że Jacek Jaworek popełnił samobójstwo - prawdopodobnie tą samą bronią, którą zabił w 2021 r. trzech członków swojej rodziny - brata, bratową i ich syna.

Tuż po ujawnieniu zwłok - 19 lipca prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące doprowadzenia Jacka Jaworka do targnięcia się na własne życie lub udzielenia mu pomocy. Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy przede wszystkim chcą ustalić, czy do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Dotychczas nie znaleźli na to dowodów.

Zobaczcie zdjęcia z miejsca, gdzie znaleziono zwłoki Jacka Jaworka.

Kto pomagał Jackowi Jaworkowi? Głos zabiera jego kuzyn

Choć prokuratura na razie nie znalazła dowodów na to, że ktoś pomagał potrójnemu zabójcy z Borowców, to należy zwrócić uwagę na kilka istotnych detali. Na zdjęciu, które wyciekło do sieci, widać było, że Jaworek był ostrzyżony i ogolony. Nie był też przeraźliwie chudy.

Na inne ważne detale zwraca uwagę kuzyn Jaworka - Tomasz Górnicz. Krewny zabójcy był jedną z ostatnich osób, które widziały go przed zbrodnią. Mężczyźni rozstali się wracając z ogniska niecałą godzinę przed tym, jak Jaworek wszedł do domu swojego brata

Kuzyn Jaworka zwraca uwagę na strój, jaki miał na sobie podczas samobójstwa poszukiwany. Przypomnijmy, że kiedy uciekał po zabójstwie miał na sobie klapki, jeansy i bawełnianą koszulkę. Natomiast kiedy go znaleźli, był ubrany w odzież bardziej jesienną niż letnią.

Grube spodnie dresowe, grube skarpety i gruba bluza. Zmarzluchem nie był? Wszystko wskazuje na to, że musiał przebywać w jakimś chłodnym pomieszczeniu? Noce mamy ciepłe. Ostatnio były upały niemiłosierne, a on w takim stroju? – zastanawia się w rozmowie z „Faktem” mężczyzna.

Zdaniem Tomasza Górnicza, Jaworek nie uciekł za granicę, ponieważ wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem. – On się musiał tutaj gdzieś w okolicy ukrywać w jakimś bunkrze, piwnicy. Nie wychodził, nie miał kontaktu ze światem. Ale miał dostęp do jedzenia, wody, tak przetrwał trzy lata – podkreśla.

Zdaniem krewnego Jaworka, poszukiwanemu ktoś pomagał. Mężczyzna podejrzewa, że mógł to być ktoś, kogo Jaworek poznał odsiadując w 2021 r. wyrok za niepłacenie alimentów.

Nikt inny by nie ryzykował. Tylko musiał mieć jakieś lewe interesy i wiedział na kim polegać – sugeruje kuzyn Jaworka. Zwłaszcza, że ten miał być w więzieniu lubiany. – Nazywali go wujkiem, bo kupował im pączki w kantynie – opowiada „Faktowi”.