Koronawirus w Polsce. Firma ze Śląska sprzeciwia się podnoszeniu cen masek ochronnych
Powszechna panika i psychoza związana z epidemią koronawirusa sprawiła, że ludzie zaczęli masowo wykupywać maseczki ochronne z aptek i sklepów z akcesoriami medycznymi. Swoją szansę zwietrzyli przedsiębiorcy, którzy wywindowali ceny masek do takiego stopnia, że w skrajnych przypadkach możemy natknąć się na ofertę sprzedaży ochronnej maseczki jednorazowej w cenie, uwaga, 400 złotych. A najgorsze jest to, że takie maseczki wcale nie ochronią nas przed zarażeniem wirusem z Chin.
Co ciekawe, są jednak tacy przedsiębiorcy, którzy sprzeciwiają się nieuczciwym praktykom rynkowym. Koronawirus w Polsce jeszcze oficjalnie nie zaistniał, nie potwierdzono w naszym kraju żadnego przypadku zachorowania. Mimo to wielu ludzi panicznie boi się nieznanego wirusa. Jak mówi nam Adrian Witkowski, wice prezes zarządu Autocolor Witkowscy, również w jego firmie odnotowano dużą liczbę zapytań o maski ochronne.
- Sprzedajemy maski, których używają lakiernicy. Widać duże zapotrzebowanie nawet na takie ochronne maski, mamy już braki w magazynach. Mimo to, nie zamierzamy windować cen, bo byłoby to nieuczciwe - zapewnia Witkowski. Dodaje, że przedsiębiorcy powinni się wspierać, a także współdziałać żeby zminimalizować ryzyko zachorowania bliskich nam osób, a nie zarabiać na ludzkiej niewiedzy.
Nie podoba mi się takie żerowanie na ludziach. Ceny masek ochronnych drastycznie skoczyły do góry, ale my nie zamierzamy wywindować cen na bazie spekulacji o zbliżającej się epidemii - mówi Adrian Witkowski.