Karola Kania, milioner i potentat pieczarkowy z Pszczyny zginął w tragicznym wypadku swojego prywatnego helikoptera zaledwie kilkaset metrów od domu. Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. Wszyscy, którzy znali "króla pieczarek" podkreślają, że milioner do wszystkiego co posiadał doszedł ciężką i systematyczną pracą. Śmierć Karola Kani była dla nich prawdziwym szokiem.
ZOBACZ TAKŻE: Katastrofa helikoptera koło Pszczyny. Zginął Karol Kania, znany przedsiębiorca i potentat pieczarkowy
- To tragedia. Miałam okazję poznać Pana Karola osobiście... Wspaniały człowiek...poczucia humoru mógłby zazdrościć każdy... Ogromna strata, bardzo mi przykro - mówi nam jedna z osób, która znała milionera.
Karol Kania był założycielem i właścicielem firmy Karola Kania i Synowie. Jego biznes polegał na produkcji podłoża pod uprawę pieczarek. Majątek Karola Kani był wyceniany na 490 milionów złotych.
Pracownicy we wspólnym komunikacie pożegnali swojego chlebodawcę. Padły wzruszające słowa.
- Przyszło nam się zmierzyć z niezwykle trudnym doświadczeniem, jakim jest nagła i nieoczekiwana śmierć bliskiej nam osoby. Człowieka bez którego firma Karol Kania i Synowie nigdy by nie powstała. W rozmowach Szef Karol często podkreślał, że wszystko zaczęło się od symbolicznej, pierwszej pieczarki, która wyrosła w domowym zaciszu. Ten niewielki sukces wkrótce dał początek wielkiemu przedsięwzięciu, jakim obecnie jest stworzona przez niego i rozwijana przez rodzinę Kania firma.Szefie – dziękujemy za wszystko. Do zobaczenia - napisano na oficjalnym profilu firmy Karol Kania i Synowie.
Całość okraszono również cytatem z ks. Twardowskiego:
„….Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych….”