Dlatego otwarcie jarmarku w Katowicach zapowiadało się magicznie i tak właśnie było. Śnieg nie zalegał na alejkach, dzięki czemu spacer między budkami był przyjemny, a prószący delikatnie śnieg dodawał całości prawdziwie świątecznego klimatu. Przysłowiową kropką nad "i" była nastrojowa muzyka unosząca się nad rynkiem. Przez moment można było się tu poczuć jak w bajce. Brakowało tylko świętego Mikołaja lądującego na dachu Skarbka z workiem prezentów. Zresztą zobaczcie sami.
W tym roku jarmark świąteczny w Katowicach jest krótszy. Godziny otwarcia
Tegoroczny kiermasz świąteczny w Katowicach jest o tydzień krótszy w poprzednich latach. Ruszył w piątek 22 listopada i potrwa do 5 stycznia 2025 roku.
Jarmark jest otwarty od poniedziałku do czwartku w godzinach od 10.00 do 20.00, a od piątku do niedzieli godzinę dłużej. Strefa gastronomiczna jest otwarta w godzinach 10-22, a wybrane punkty handlowe są czynne do 24.
Godziny otwarcia jarmarku dni świąteczne i noworoczne (od 24.12.2024 do 05.01.2025):
- we wtorek 24.12 w godzinach od 10:00 do 14:00,
- w środę 25.12 w godzinach od 10:00 do 21:00,
- w czwartek 26.12 od 10:00 do 21:00,
- w piątek, sobotę i niedzielę od 10:00 do 20:00,
- we wtorek 31.12 od 10:00 do 16:00; wybrane stoiska do godziny 02:00
- w środę 1.01.2025 od 12:00 do 20:00, pozostałe dni od 10:00 do 20:00.
- Strefa gastronomiczna – godziny otwarcia 10:00 - 22:00, w sobotę 31.12 do godziny 02:00 (1 stycznia 2025).
Co znajdziemy na kiermaszu w Katowicach? Przykładowe ceny
Choć jarmark jest krótszy, jego oferta jest jeszcze bogatsza, jeśli chodzi o liczbę stoisk. W 2022 roku katowicki kiermasz pomieścił 80 budek, w 2023 roku było ich już 97, a w tym roku jest ich ponad 100.
Trzeba przyznać, że wybór jest naprawdę szeroki. Od wędlin i serów wyeksponowanych tak, że cieknie ślinka, przez słodkości wszelkiego rodzaju (próbowaliście kiedyś krówek o smaku kremówki?), po świąteczne dekoracje i prezenty, które zadowolą największych malkontentów. Dużym plusem jest spora liczba wystawców oferujących rękodzieło, rzeczy jedyne w swoim rodzaju, stworzone z pasją i dbałością o szczegóły. Moją uwagę zwróciły świece wykonane z pszczelego wosku, szydełkowane breloczki do kluczy i ręcznie robione mydełka. Na takie cudeńka przyjemnie popatrzeć, a jeszcze przyjemniej je komuś bliskiemu podarować.
A ceny są... no cóż, jak to na jarmarku. Za kiełbasę z grilla zapłacimy 38 zł, krupniok kosztuje 20 zł (120 g), smażonka 36 zł (250 g), bigos z dziczyzny 28 zł (250 g), pierogi smażone 24 zł (6 sztuk), a pajda ze smalcem 22 zł. Kwaśnica i żur są po 20 zł (350 ml), bogracz mięsny jest w cenie 32 zł (350 ml). Za małe frytki damy 18 zł, duża porcja to koszt 22 zł. Ceny zapiekanek wahają się od 22 do 28 zł. Churros to wydatek rzędu 22-40 zł, langosz 27-34 zł, a gofry bąbelkowe 15-30 zł.
Ceny przykładowych produktów na jarmarku świątecznym w Katowicach:
- lizak 3 zł
- żelki, cukierki, krówki - 9,90 zł/100 g
- szynka jałowcowa - 99 zł/kg
- szynka z dzika - 169 zł/kg
- szynka z daniela - 159 zł/kg
- korbacz biały - 12 zł/szt.
- oscypek duży - 12 zł/szt.
- bundz - 30 zł/szt.
- mydło ręcznie robione - 40 zł
- zestawy musujących kuli do kąpieli 8 sztuk - 60 zł
- świeczka z wosku pszczelego - ok. 30-45 zł
- banan w czekoladzie - 22 zł
- śliwka w czekoladzie - 15 zł
- gruszka w czekoladzie - 16 zł
- jabłko w czekoladzie - 18 zł
- likier pieczone jabłko - 16 zł/40 ml
- likier wiśniowy - 16 zł/40 ml
- grzaniec tradycyjny - 18 zł
- grzaniec miodowy - 20 zł
- herbatka zimowa - 12 zł
- czekolada na gorąco - 12 zł
- kawa - 12 zł
- kubek świąteczny - 25 zł
Ozdoby, dekoracje, maszkiety - oto, co znajdziecie na stoiskach
Za dużo wszystkiego, za mało swojskiego
Co do cen – nie na co oczekiwać, że za produkt wykonany techniką hand-made zapłacimy jak w chińskim sklepie. Niestety, na tle wielu świetnych stoisk razi kilka takich, które oferują produkty o wątpliwej jakości. Jakości, którą można było spotkać na odpustach przy wiejskich parafiach 15 lat temu. Niestety, ich ceny nie są takie, jak 15 lat temu i zupełnie nie przystają, co budzi pewien niesmak. Ogólnie nie ma tragedii, ale marzeniem byłaby większa selekcja.
Kolejnym minusem, jeśli chodzi o stoiska jest powtarzalność. Na jarmarku w Katowicach doliczyłam się co najmniej trzech stoisk z owocami w czekoladzie, które zresztą wyglądały, jakby były z jednej firmy. Mało tego, przy żadnym nie ustawiały się kolejki. Śląskim jarmarkom i władzom miasta warto więc przypomnieć starą zasadę: ważna jest jakość, a nie ilość. No i długość się nie liczy, choć tą prawdę Katowice wreszcie sobie przyswoiły i jarmark skróciły.
Po zeszłorocznej edycji w mieście wywiązała się dyskusja, czy nie lepiej byłoby, by stoiska na katowickim rynku zajmowały wyłącznie lokalne restauracje i miejscowi twórcy. Mając w pamięci pszczyński kiermasz, który trwał trzy dni, był sporo mniejszy, ale każde stoisko było niepowtarzalne, a regionalność wręcz unosiła się w powietrzu – jest w tym pomyśle dużo dobrego.
Katowice mają ten problem, że nie mogą się pochwalić klimatyczną starówką, co innego Wrocław i Kraków. Trzeba więc mierzyć siły na zamiary i przestać się ścigać z innymi, albo co gorsza – ze samym sobą. Zamiast ciągłego zwiększania liczby stoisk warto wybrać jedną rzecz, która mogłaby wyróżnić katowicki jarmark na polskiej scenie i być w tej decyzji konsekwentnym.
Polecany artykuł:
Nowe atrakcje i goła choinka, która prosi się o światełka
Ale przy tych wszystkich błędach mniejszych czy większych jednego organizatorom nie można odmówić –pomysłowości. Co roku na rynku w Katowicach pojawiają się nowe atrakcje. W tym roku z nowości należy wymienić sanie z zaprzęgiem reniferów, które wręcz proszą się, by przy nich stanąć i zrobić sobie świąteczną fotkę. Jest też fotobudka 360 ̊ ,dekoracje 3D, bajkowy domek z zaprzęgiem polarnych niedźwiadków i sferyczne kopuły w kształcie igloo. Nie zabrakło przy tym atrakcji wcześniej znanych i lubianych, jak wiktoriańska karuzela, elektryczna kolejka, szklane domki z postaciami z bajek, dwa diabelskie młyny i lodowisko.
Podobno rozbudowany został Park Świateł na placu Obrońców Katowic, choć osobiście trudno mi było zauważyć różnicę. Wszystko dlatego, że tradycyjne lampki rozwieszone nad jarmarkiem w piątkowy wieczór wyjątkowo nie świeciły. Nie wiem, czy to była chwilowa awaria, czy ktoś się zagapił, ale ich brak był widoczny.
Skoro już przy brakach jesteśmy, to sporym rozczarowaniem każdego roku jest żywa choinka. Może są ludzie, którzy choinkę bez światełek uważają za urodziwą, w końcu piękno to rzecz gustów. Jednak przy tym całym świątecznym przepychu nie sposób się oprzeć wrażeniu, że katowickiej choince czegoś brakuje. Czegoś, co się nazywa świątecznym klimatem. Co prawda w zeszłym roku uroczyste rozświetlenie drzewka odbyło się ponad tydzień po otwarciu jarmarku. Być może i w tym roku tak będzie. Ale osobiście uważam, że choinka powinna się świecić od pierwszego dnia, bo to ona jest symbolem świąt bardziej niż diabelski młyn, grzaniec czy polarne misie.