Górnicy najpóźniej we wtorek wrócą pod ziemię po wstrząsie w kopalni Rydułtowy

i

Autor: PAP Górnicy najpóźniej we wtorek wrócą pod ziemię po wstrząsie w kopalni Rydułtowy

Wydarzenia

Górnicy najpóźniej we wtorek wrócą pod ziemię po wstrząsie w kopalni Rydułtowy

W poniedziałek możliwe, ale najdalej we wtorek górnicy wrócą fedrować na kopalni Rydułtowy. W czwartek doszło tam do silnego wstrząsu, w którym zginął jeden z pracowników, a 75 udało się uratować z zagrożonego rejonu. Ostatniego wyciągnięto w sobotę, 13 lipca. Teraz załoga wraca pod ziemię w rejon, który nie był objęty wstrząsem.

KWK Rydułtowy: Górnicy wracają pod ziemię

Najpóźniej we wtorek ma ruszyć wydobycie na drugiej ze ścian kopalni Rydułtowy, która zaraz po czwartkowym wstrząsie została wyłączona - informuje Radio 90. Górnicy zostaną wysłani do rejonu, który był oddalony 2 kilometry od miejsca, gdzie doszło do wstrząsu. W czwartek został on wyłączony z użytku profilaktycznie, ze względów bezpieczeństwa co przełożyło się na całkowite wstrzymanie wydobycia.

Rejon, gdzie doszło do wstrząsu, i skąd w sobotę, 13 lipca wyciągnięto 32-letniego sztygara poszukiwanego od czwartku, zostanie otamowany. Wyłączona również będzie wentylacja w tych wyrobiskach. Jak powiedział w rozmowie z Radiem 90 Witold Gałązka z biura prasowego Polskiej Grupy Górniczej, na ten moment nie jest planowane przeprowadzanie wizji lokalnej w tym rejonie. Powód? 

Ze względu na utrzymujący się wysoki stan zagrożenia tąpaniami oraz ze względu na panujące w rejonie podwyższone zagrożenie metanowe i klimatyczne, które uniemożliwia przeprowadzenie wizji lokalnej, zdecydowano, żeby do rejonie nie wchodzić i takiej wizji nie przeprowadzać - mówi Witold Gałązka. 

Jeśli chodzi o rejon, w którym wznowione zostaną prace wydobywcze, na ten moment nie ma przeciwwskazań, aby w rejonie E-2 nie można było prowadzić wydobycia. - Tam nie było skutków, żadnych wstrząsów. Ściana stanęła prewencyjnie po prostu - zaznacza Witold Gałązka z PGG.

Uratowany górnik wymaga zabiegu

Do wstrząsu doszło w czwartek, 11 lipca na głębokości 1150‬ metrów. W jego wyniku jeden górnik zginął a 18 osób łącznie trafiło do szpitali. Większość jest już w domu. Ostatnim górnikiem, który trafił do szpitala, jest 32-letni sztygar, z którym nie było kontaktu od momentu wstrząsu. Udało się go znaleźć w sobotę przed godz. 14. Co najważniejsze - po 50 godzinach spędzonych w trudnych warunkach, 32-latek żył. W chwili znalezienia był komunikatywny. Został zabrany śmigłowcem LPR do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Miał liczne rany i stłuczenia. Z urazem kręgosłupa leży na klinicznym oddziale ortopedii, gdzie oczekuje na zabieg. Jego stan jest oceniany jako stabilny. Nie ma też żadnych obrażeń, które zagrażałyby jego życiu. Lekarze walczą teraz o to, aby wrócił do pełnej sprawności.