Głuchoniemy 77-letni mieszkaniec Świętochłowic zamordował głuchoniemego obywatela Czech. Byli kolegami

2025-09-23 10:21

Sprawa wstrząsającego zabójstwa w nadmorskim Wiciu ma swój zaskakujący finał. 77-letni Jan D., ze Świętochłowic, który śmiertelnie ugodził nożem swojego znajomego z Czech, został uznany za niepoczytalnego. Biegli psychiatrzy wydali jednoznaczną opinię w jego sprawie

Głuchoniemy 77-letni mieszkaniec Świętochłowic zamordował głuchoniemego obywatela Czech. Byli kolegami

i

Autor: Archiwum/ Materiały prasowe Głuchoniemy 77-letni mieszkaniec Świętochłowic zamordował głuchoniemego obywatela Czech. Byli kolegami

Nowe, kluczowe informacje w sprawie tragedii, która rozegrała się w nadmorskim kurorcie. Po ponad roku od zbrodni, prokuratura otrzymała opinię biegłych psychiatrów dotyczącą Jana D. 77-latek ze Świętochłowic, który jest podejrzany o zabójstwo w Wiciu, został poddany długotrwałej obserwacji. Jak poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk, wnioski ekspertów są jednoznaczne i całkowicie zmieniają bieg sprawy.

Tragedia w ośrodku letniskowym. Co wydarzyło się w Wiciu?

Przypomnijmy, do dramatycznych wydarzeń doszło w nocy z 21 na 22 lipca 2024 roku. Wówczas w jednym z domków letniskowych w Wiciu (powiat sławieński) spotkała się grupa znajomych. Wśród nich był 77-letni Jan D., mieszkaniec Świętochłowic, oraz jego 66-letni kolega, obywatel Czech. Obaj, podobnie jak reszta towarzystwa, byli osobami głuchoniemymi.

Z ustaleń śledczych wynika, że w trakcie spotkania spożywany był alkohol. Po północy rodzina Jana D. udała się na spoczynek na piętro domku. Na parterze pozostał tylko 77-latek i jego znajomy. To właśnie wtedy rozegrał się dramat. Jan D. miał chwycić za nóż i kilkukrotnie ugodzić swojego kolegę. 66-latek z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala, gdzie niestety zmarł po kilku dniach. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia.

Kluczowa opinia biegłych. Jaki los czeka Jana D.?

Po ponad roku od tamtych wydarzeń, Prokuratura Rejonowa w Sławnie otrzymała kluczową dla sprawy opinię. Biegli psychiatrzy, którzy obserwowali Jana D., nie mają wątpliwości.

W ocenie biegłych podejrzany jest niepoczytalny. Miał całkowicie zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Stanu takiego nie mógł przewidzieć. Zdaniem biegłych zachodzą warunki określone w art. 31 par. 1 Kodeksu karnego – powiedziała PAP prok. Dziadczyk.

To oznacza, że mężczyzna najprawdopodobniej nie stanie przed sądem w tradycyjnym procesie karnym. Psychiatrzy uznali, że opiniowany wymaga pobytu w szpitalu psychiatrycznym celem zapobieżenia popełnieniu kolejnego czynu o znacznej szkodliwości społecznej. W związku z tym, jak przekazała prokurator Dziadczyk, w najbliższych dniach do Sądu Okręgowego w Koszalinie trafi wniosek o umorzenie postępowania i umieszczenie Jana D. w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym.

Ucieczka i szokujące tłumaczenia

Po dokonaniu zbrodni Jan D. uciekł. Poszukiwania mężczyzny trwały kilka dni. Początkowo był ścigany za usiłowanie zabójstwa, jednak po śmierci 66-latka kwalifikacja czynu została zmieniona na zabójstwo. Ostatecznie został zatrzymany 26 lipca 2024 r. przez śląską policję w swoim miejscu zamieszkania w Świętochłowicach.

Podczas przesłuchania, które odbyło się z udziałem tłumacza języka migowego, Jan D. przyznał się do ataku. Jego tłumaczenia były jednak szokujące. Stwierdził, że dźgnął kolegę nożem, ale „jakby we śnie”. Od momentu zatrzymania mężczyzna przebywa w tymczasowym areszcie.

Śląsk Radio ESKA Google News