Policjanci zakuli kobietę w kajdanki i wsadzili do radiowozu. Nie miała maseczki, ale powód interwencji był inny
Do sieci trafił pełen dramatyzmu film przedstawiający sytuację, do której doszło w sobotę, 10 kwietnia w samym centrum Gliwic. Na ulicy Zwycięstwa, w okolicach numeru 44, dwoje policjantów interweniuje wobec kobiety idącej chodnikiem. Dochodzi do słownej utarczki, a potem do przepychanki. W pewnym momencie policjant zakłada kobiecie kajdanki na ręce i zaczyna prowadzić ją do radiowozu. Wtedy kobieta zaczyna głośno krzyczeć:
"Ludzie, ludzie. Co oni mi robią? Puśćcie mnie, pomocy".
Chwilę później na miejsce przyjeżdża drugi patrol policji, który pomaga w całej interwencji. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez jednego z przechodniów. Film trafił do internetu.
Ostrzegamy, że na nagraniu pada wiele wulgaryzmów, słów niecenzuralnych, powszechnie uważanych za obraźliwe. Oglądasz na własną odpowiedzialność.
Film z interwencji w Gliwicach można zobaczyć TUTAJ
Policjanci w Gliwicach zakuli w kajdanki kobietę, która nie miała maseczki
Autorzy nagrania z interwencji sugerują, że policjanci przesadzili z użyciem siły. Padają wulgarne słowa:
"Co za poj... ludzie, żeby zawijać za brak maseczki?" - zastanawia się autor nagrania. Jak całe zajście wyjaśnia gliwicka policja?
- Interwencja rzeczywiście była spowodowana tym, że kobieta na ulicy nie miała zakrytego nosa i ust - potwierdza w rozmowie z nami podinspektor Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. Dodaje jednak, że ostra reakcje mundurowych nie była związana z tym, że kobieta nie miała maseczki. Chodziło o to, że nie chciała podać swoich danych i próbowała uciec policjantom.
- Nie wolno się tak zachowywać. Większość obywatel wie, że policja ma prawo legitymować osoby, wobec których istnieje podejrzenie łamania przepisów prawa. Kiedy ktoś ostentacyjne łamie prawo, a potem odmawia podania swoich danych, używa agresji fizycznej i słownej wobec funkcjonariuszy, to policjanci mają prawo taką osobę przewieźć na komendę celem sprawdzenia jej danych - czy nie jest to np. osoba poszukiwana - wyjaśnia nam podinspektor Słomski.
Jaki był finał tej sprawy? Zatrzymana kobieta na komendzie podała swoje dane i została wypuszczona. Policjanci skierowali sprawę do sądu.