Policjant z gliwickiego I komisariatu będąc w sklepie po służbie, usłyszał przy kasie podniesiony męski głos. Postanowił przyjrzeć się sytuacji. Okazało się, że jeden z klientów w nieprzyzwoity sposób obrażał ekspedientkę, po czym wyjechał ze sklepu z zakupami, nie płacąc za nie.
Mężczyzna tłumaczył, że "pożyczył towar"
Mundurowy podbiegł do mężczyzny i okazując legitymację służbową, przedstawił się. Poprosił o wyjęcie paragonu za towar znajdujący się w wózku. Mężczyzna odpowiedział mu, że właśnie wyszedł z izby wytrzeźwień, nie ma przy sobie gotówki, a do sklepu przyszedł pożyczyć towar i zamierzał zapłacić za niego później.
Tłumaczenie nic nie dało. Dzielnicowy zatrzymał złodzieja i awanturnika w jednym.
Na skradziony asortyment składały się między innymi dwie butelki wódki o pojemności 0,7 litra każda. Potem okazało się, że wartość zuchwale ukradzionego przez 60-latka towaru miała wartość prawie 200 złotych.
Starszy sierżant Kamil Cieszkowski zadzwonił po pomoc i do czasu przyjazdu patrolu pilnował zatrzymanego sprawcę kradzieży.
Ten przykład pokazuje jasno: nasi stróże prawa są czujni nawet w czasie wolnym od służby. Każdy, kto ma zamiar nabyć w sklepie towar w sposób nielegalny, powinien wiedzieć, że inny kupujący klient może być właśnie policjantem - a ten kradzież z pewnością zauważy i zareaguje – informują policjanci z gliwickiej komendy.