Finansowa pułapka w Zabrzu. Miasto może być zmuszone do zwrotu milionów? Były wiceprezydent alarmuje

2025-09-23 10:25

Zabrze stoi w obliczu poważnego kryzysu finansowego. Były wiceprezydent miasta, Krzysztof Lewandowski, ostrzega przed katastrofalnymi skutkami zaniechania programu ostrożnościowego. Chodzi o groźbę natychmiastowej spłaty pożyczek, co mogłoby zdestabilizować budżet, zadłużonego na ponad miliard złotych miasta, i doprowadzić do jego paraliżu.

Admiral Palast - zobacz zdjęcia wyjątkowego budynku w Zabrzu

i

Autor: Szymon Starnawski / Grupa Murator

Burzliwe miesiące w Zabrzu

Sytuacja polityczna w Zabrzu w ostatnich kilkunastu miesiącach była wyjątkowo burzliwa, a miastem zarządzały aż cztery różne osoby: najpierw wieloletnia prezydent Małgorzata Mańka-Szulik, później na rok funkcję przejęła Agnieszka Rupniewska, następnie komisarz Ewa Weber, a na koniec Kamil Żbikowski.

Najpoważniejszym problemem w mieście są pieniądze, a raczej ich brak. Zabrze jest zadłużone na ponad miliard złotych. Głos zabrał Krzysztof Lewandowski, były wieloletni wiceprezydent, który w programie "Protokół Rozbieżności" na antenie TVP Katowice przedstawił swoją diagnozę problemów miasta.

Miliardowy dług to propaganda?

Lewandowski odpiera zarzuty, jakoby to polityka poprzednich władz i gigantyczne zadłużenie doprowadziły do kryzysu, którego kulminacją było odwołanie prezydentki Agnieszki Rupniewskiej w majowym referendum. W jego ocenie narracja o tragicznym stanie finansów miasta była elementem walki politycznej.

- Niektórzy oczywiście tak mówią. To była propaganda realizowana przez panią Agnieszkę Rupniewską - stwierdził Lewandowski.

Jego zdaniem taka retoryka jest wygodna dla każdej nowej władzy, która w ten sposób może usprawiedliwiać swoje ewentualne niepowodzenia lub przygotowywać grunt pod kontrowersyjne decyzje.

- Powody takiej retoryki mogą być zasadniczo dwa: pierwszy to obawa przed tym, że sobie ktoś nie poradzi i w związku z tym już trzeba na starcie powiedzieć, że wszystko jest winą poprzednika. Jest też druga obawa, dużo poważniejsza, że były plany wyzbycia się poważniejszego majątku miasta. Stąd najpierw trzeba było wytłumaczyć mieszkańcom, że brakuje pieniędzy, a potem zbywać wszystko to, co jest do zbycia, niekoniecznie za godne pieniądze - przekonywał były wiceprezydent.

Sam dług, przekraczający miliard złotych, w jego opinii nie jest niczym nadzwyczajnym. Jak tłumaczył, był on konieczny do sfinansowania inwestycji o wartości pięciu miliardów złotych, na które miasto pozyskiwało m.in. środki unijne.

- Jeżeli pozyskuje się środki unijne na inwestycje i się je realizuje, to trzeba dołożyć wkład własny - przypomniał.

Dodał również, że największe polskie miasta, takie jak Kraków czy Warszawa, też muszą się zadłużać, by się rozwijać.

Groźba natychmiastowej spłaty pożyczek

Kluczowym punktem sporu stał się jednak „program ostrożnościowy”, który na wniosek władz Zabrza zatwierdziło Ministerstwo Finansów. To narzędzie, mające pomóc w stabilizacji budżetu, jest przez byłego wiceprezyenta Lewandowskiego postrzegane jako finansowa pułapka. Jak zaznaczył, skorzystanie z niego nakłada na miasto szereg obowiązków, których jego zdaniem nie realizowano.

- Oprócz tego, że bierze się te tanie pieniądze, to bierze się na siebie szereg obowiązków, które jak wiemy już dzisiaj, nie są realizowane. W związku z czym konsekwencje nierealizowania programu ostrożnościowego mogą być bardzo daleko idące, m.in. natychmiastowy zwrot tych środków, co będzie dla miasta niezwykle niebezpieczne - alarmował Krzysztof Lewandowski.

Według jego informacji, oszczędności wynikające z programu nie były wdrażane ani za kadencji prezydent Rupniewskiej, ani w okresie rządów komisarz Ewy Weber. To może stawiać obecne władze w niezwykle trudnej sytuacji.

Polityczny dylemat nowego prezydenta

Nowo wybrany prezydent, Kamil Żbikowski, staje przed ogromnymi wyzwaniami. Pierwszym z nich jest, zdaniem Lewandowskiego, sytuacja Muzeum Górnictwa Węglowego, które ma przejść pod zarządzanie samorządu wojewódzkiego.

- Jeżeli panowie szybko nie wezmą się do pracy, czyli zarówno pan marszałek i pan prezydent, to mogą być duże kłopoty, a mówimy o instytucji flagowej nie tylko Zabrza, ale moim zdaniem i całego regionu - podkreślił Lewandowski.

Jednak największym problemem nowego prezydenta będzie zbudowanie stabilnej większości w radzie miasta.

- Tu jest wielki dylemat. Kamil Żbikowski się zastanawia, czy raczej powinni być to politycy i czy powinien przybrać do siebie kogoś z liderów lokalnych partii politycznych, czy zrobić inaczej i dobrać sobie tzw. fachowców, czyli ludzi mających określone kompetencje i niemających wsparcia politycznego i wtedy najprawdopodobniej rządzić wbrew radzie miasta - analizuje były wiceprezydent.

W ocenie Lewandowskiego bardziej prawdopodobny jest drugi wariant, ponieważ szanse na zdobycie większości w radzie miasta i tak są nieduże.

- Problem polega na tym, że Kamil Żbikowski został prezydentem przy gigantycznym wsparciu PiS i elektorat PiS bardzo mocno wsparł go w drugiej turze, natomiast najprawdopodobniej większość w radzie da się zbudować z Platformą Obywatelską. Z kolei Kamil Żbikowski ma też poglądy bliższe Platformie niż PiSowi i ma duży kłopot - podsumował Lewandowski.

Na ten moment wszystko wskazuje na to, że przyszłość Zabrza zależy od tego, czy nowemu prezydentowi uda się rozbroić finansową „bombę” i zbudować polityczne porozumienie, które pozwoli miastu wyjść z kryzysu.

Śląsk Radio ESKA Google News