Akcja ratunkowa nad zalewem
W niedzielę 10 sierpnia służby interweniowały nad zalewem Nakło-Chechło. W okolicach godziny 19:00 świadkowie zaalarmowali, że ktoś może potrzebować pomocy. Z ich relacji wynikało, że osoba, która jeszcze chwilę wcześniej pływała w zbiorniku, nagle zniknęła im z oczu. Zaniepokojeni tym, że mogło dojść do utonięcia, natychmiast powiadomili służby.
Na miejsce przybyli policjanci, nurkowie oraz strażacy i niezwłocznie rozpoczęto akcję ratunkową. Służby sprawdzały teren wskazany przez świadków, w wodzie i na lądzie.
Jak informują policjanci z tarnogórskiej komendy policji, na ten moment działania ratownicze w wodzie zostały już zakończone. Nie natrafiono na żadne ślady, które mogłyby potwierdzić, że doszło do tragedii. Na brzegu nie znaleziono też żadnych rzeczy osobistych - ubrań, ręcznika, dokumentów, a także roweru czy pojazdu, które mogłyby należeć do potencjalnej ofiary. Mimo to służby nie kończą swoich działań.
- Policja prowadzi czynności zmierzające do potwierdzenia tego zgłoszenia - penetracja terenu wokół zalewu w celu ujawnienia pozostawionych ewentualnie przez osobę rzeczy osobistych, roweru, pojazdu itp., ustalenie dodatkowych świadków zdarzenia - przekazał dzisiaj rano asp. szt. Marek Łapok z tarnogórskiej policji.
Na ten moment nie ma pewności, czy zgłoszenie okaże się fałszywym alarmem. Wszystko jednak na to wskazuje. W przeszłości pojawiały się już podobne zgłoszenia, które nie zostały potwierdzone i nie było osób poszkodowanych. Oby było tak i tym razem.
Polecany artykuł:
Niemal setka utonięć w Polsce
Chociaż wszystko wskazuje na to, że tym razem historia znajdzie szczęśliwy finał, to zdarzenie przypomina o śmiertelnym niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą woda. Każde, nawet najmniejsze podejrzenie utonięcia jest traktowane przez służby z najwyższą powagą. Powodem są tragiczne statystyki.
Według danych Komendy Głównej Policji, od początku czerwca w całej Polsce utonęło już 98 osób. Sam sierpień przyniósł śmierć 15 osobom, a sezon kąpielowy wciąż trwa.
