5-latek samotnie spacerował po ulicach Pszczyny
Do niecodziennego zdarzenia doszło w miniony wtorek 29 lipca w Pszczynie. Około godziny 7:00 rano grupa robotników zauważyła małego chłopca, który samotnie spacerował po ulicy. Dziecko nie miało na sobie butów, a jedynie piżamę i skarpetki. Próby nawiązania kontaktu z maluchem i ustalenia, gdzie są jego rodzice, nie przyniosły rezultatu. Mężczyźni nie zostawili dziecka bez pomocy i przyprowadzili chłopca prosto do Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie.
Po przybyciu na komendę 5-letnim dzieckiem natychmiast zajęli się funkcjonariusze. Rozmowa z zagubionym maluchem okazała się jednak niezwykle trudna. Dziecko nie było w stanie podać swojego imienia, nazwiska ani adresu zamieszkania. Co więcej, na każde zadane przez policjantów pytanie, niezależnie od jego treści, odpowiadało twierdząco. Taka postawa znacznie skomplikowała działania mundurowych.
Jedna z dzielnicowych postanowiła zabrać chłopca na spacer po okolicy, licząc, że znajome miejsca pomogą mu przypomnieć sobie drogę do domu. Pierwszym przystankiem było pobliskie przedszkole, jednak nikt z personelu placówki nie rozpoznał chłopca. Poszukiwania opiekunów wciąż stały w martwym punkcie.
Uśmiech, który stał się wskazówką
Policjantka nie dawała za wygraną. Funkcjonariusze wrócili z dzieckiem w rejon ulicy, na której został on znaleziony przez robotników. To właśnie tam nastąpił przełom. W pewnym momencie dzielnicowa zauważyła na twarzy chłopca szeroki uśmiech. Potraktowała to jako kluczowy sygnał, że maluch zaczyna rozpoznawać otoczenie. Idąc za dzieckiem, które z coraz większą pewnością siebie poruszało się po osiedlu, mundurowi dotarli pod drzwi jednego z mieszkań w bloku. Chłopiec bez wahania wskazał na konkretne drzwi.
Mimo wielokrotnego pukania i dzwonienia nikt nie otwierał. Dopiero po dłuższej chwili udało się nawiązać kontakt z osobą w środku. Drzwi otworzył zaspany, 21-letni mężczyzna. Okazało się, że jest on wujkiem chłopca i opiekował się nim pod nieobecność matki, która w tym czasie przebywała w szpitalu z drugim dzieckiem. Mężczyzna, który był trzeźwy, tłumaczył policjantom, że najprawdopodobniej maluch obudził się wcześniej i samodzielnie wyszedł z niezamkniętego mieszkania, podczas gdy on jeszcze spał.
Chociaż historia znalazła szczęśliwe zakończenie, a chłopiec cały i zdrowy wrócił pod opiekę rodziny, sprawa będzie miała swój dalszy bieg. Policjanci sporządzili na miejscu szczegółową dokumentację z interwencji, która zostanie przekazana do właściwego sądu rodzinnego.
