Nutrie w Rybniku

i

Autor: Pixabay

Rybnik

Dlaczego "maskotki Rybnika" muszą zniknąć? RDOŚ wymienia powody

W połowie sierpnia ogólnopolskie media obiegła informacja o zagładzie rybnickich nutrii. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach ogłosiła przetarg na odłów do 200 osobników, które później zostaną uśmiercone przez uśpienie lub zastrzelenie. Informacja ta wstrząsnęła mieszkańcami Rybnika, którzy uważali nutrie za miejskie maskotki. Dlaczego zwierzęta muszą zniknąć? Powodów jest kilka.

Nutrie z Rybnika czeka zagłada

Wiadomość o nadchodzącej zagładzie "maskotek Rybnika" poruszyła całą Polskę. Nie jest tajemnicą, że Polacy kochają zwierzęta. Szacuje się, że już ponad połowa Polaków mieszka z psem lub kotem. Coraz głośniej mówi się o potrzebie zmiany prawa, aktywiści domagają się wyższych kar za przypadki znęcania się i alarmują w sprawie bezdomności zwierząt.

Dlatego też temat rybnickich nutrii zrobił się nośny i wywołał tak ogromne poruszenie. Polakom zrobiło się tak po ludzku żal zwierzątek, które czeka rychła zagłada i słusznie pytają: dlaczego? Dlaczego nutrie muszą zostać uśmiercone? Co za tym przemawia? Czy nie ma żadnej innej opcji? Te i inne pytania postanowiliśmy zadań Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach.

Odpowiedziała nam Natalia Zapała, rzeczniczka prasowa RDOŚ. - Nutrie nie są naturalnym gatunkiem naszego ekosystemu, a ich obecność w naturze ma poważny i niekorzystny wpływ przede wszystkim na rodzimą przyrodę, ale również na infrastrukturę i bezpieczeństwo sanitarne - podkreśliła na wstępie.

Moda na futro z nutrii 

Gatunek ten trafił do Europy z Ameryki Południowej na początku XX wieku jako zwierzę futerkowe. Po II wojnie światowej futra z nutrii zaczęły zyskiwać na popularności. W Polsce w czasach PRL-u każda szanująca się kobieta musiała mieć futrzany płaszcz z nutrii w szafie. Futro z nutrii ceniono za wodoodporność i ciepło, które potrafiło ogrzać nawet w siarczyste mrozy.

Jednak z czasem moda na futra z nutrii minęła, a hodowcy - chcąc pozbyć się problemu - zaczęli wypuszczać zwierzęta na wolność. Z początku wzrost populacji nutrii ograniczyły mroźne zimy. Osobniki umierały z powodu zimna i niedoborów pokarmu. Jednak w ostatnich latach zimy w Polsce zrobiły się łagodne, a zwierzęta - coraz częściej spotykane w miastach - zaczęły zdobywać sobie miłośników.

Tak właśnie stało się w Rybniku, gdzie magistrat zrobił z nutrii swoje "maskotki", a ośmieleni pozytywnym podejściem mieszkańcy zaczęli je dokarmiać i robić sobie z nimi zdjęcia, co w konsekwencji przyczyniło się do wzrostu populacji.

Nutrie uszkadzają wały, co zwiększa ryzyko podtopień

Niestety, ich obecność niesie ze sobą wiele problemów. Jak tłumaczy RDOŚ, nutrie wyrządzają poważne szkody poprzez drążenie nor w brzegach rzek, tamach, zaporach i wałach ziemnych.

Uszkadzanie skarp rzecznych może prowadzić do lokalnych podtopień, a destabilizacja gleby do szkód w infrastrukturze drogowej. W konsekwencji obecność nutrii w naszym środowisku może przekładać się na zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Nutrie mogą być nosicielami różnych chorób wirusowych, np. gruźlicy, ale też pasożytów - mówi Natalia Zapała.

Zwierzęta stanowią też zagrożenie dla terenów cennych przyrodniczo, ponieważ populacja migruje dolinami cieków wodnych. Straty w takich ekosystemach mogą być niepowetowane i niemożliwe do odtworzenia, dlatego gatunek ten w 2014 roku trafił na listę IGO (inwazyjnych gatunków obcych) stwarzających zagrożenie dla Unii Europejskiej.

Krajowe przepisy prawa, które weszły w życie 2021 r. (ustawa o gatunkach obcych) i w grudniu 2022 r. (rozporządzenia w sprawie listy inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii i listy inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Polski), zobowiązują regionalnego dyrektora ochrony środowiska do podjęcia natychmiastowych działań zaradczych. Ustawa o IGO (art. 20) wskazuje na obowiązek eliminacji nutrii niezwłocznie po stwierdzeniu obecności w środowisku i nie później niż w terminie 3 miesięcy. Przepisy prawa wskazują, że w ramach działań zaradczych możliwe są dwie drogi postępowania ws. nutrii - jest to odłów i przekazanie do azylu lub humanitarne uśmiercenie (...) Odłów i sterylizacja są zatem możliwe, ale osobniki i tak muszą trafić do azylu. Ich ponowne wypuszczenie do środowiska po zabiegu stanowiłoby bowiem przestępstwo - tłumaczy Natalia Zapała.

Ile nutrii żyje w woj. śląskim?

Kilka dni temu urząd miasta w Rybniku przekazał, że RDOŚ nie zgodził się na propozycję przekazania środków przeznaczonych na przetarg na budowę azylu, którą wysunął prezydent Piotr Kuczera. 

Tworzenie azyli dla gatunków IGO, nie mieści się w ramach działań zaradczych przewidzianych dla realizacji przez RDOŚ. Nie ma żadnych możliwości prawnych, aby przekierować środki i zmienić kwalifikacje celu wydatków przewidzianych w przetargu na odłów i eliminację nutrii na terenie województwa śląskiego - tłumaczy rzeczniczka RDOŚ.

Z danych, którymi dysponuje Dyrekcja wynika, że w województwie śląskim żyje 200 osobników nutrii. Ich obecność śląskim stwierdzono w Rybniku, Jaworznie, Wodzisławiu Śląskim, Czyżowicach, Kaletach, Aleksandrii, Kamieńcu. Tymczasem aktywiści szacują, że w samym Rybniku żyje ponad 200 osobników.

W przypadku Rybnika, liczenie zwierząt było prowadzone kilkukrotnie wzdłuż całej rzeki Nacyny, nie mamy podstaw, aby stwierdzić, iż jest znacząco więcej osobników. Według naszych szacunków rybnicka populacja nutrii stanowi około 150 osobników - zaznacza rzeczniczka.

I dodaje: - Zgłaszane są kolejne potencjalne pojedyncze stanowiska tego gatunku, które wymagają jednak potwierdzenia. Oczywiście istnieje zagrożenie stwierdzenia nowych stanowisk nutrii na terenie woj. śląskiego, np. w wyniku kolejnych porzuceń przez właścicieli lub ucieczki tych zwierząt z nielegalnej hodowli. Z uwagi na to cały czas pozostaje zasadne utworzenie azylu dla nutrii, który mógłby przetrzymywać kilka/kilkanaście osobników tego gatunku pozyskanych z doraźnych interwencyjnych odłowów.

Jeśli bowiem azyl nie powstanie, RDOŚ będzie sukcesywnie eliminował nowe stanowiska nutrii, do czego jest zobowiązany wspomnianą wcześniej Ustawą UGO.

Ratunek dla nutrii to azyl lub obiekt izolowany

Pozostaje więc najważniejsze pytanie: kto taki azyl może prowadzić i jakie wytyczne musi spełnić? Przede wszystkim należy uzyskać zezwolenie GDOŚ na przetrzymywanie osobników nutrii. 

Podmiot, który składa wniosek o wydanie zezwolenia, jest zobowiązany m.in. do posiadania tytułu prawnego do obiektu izolowanego; zapewnienia warunków utrzymywania zwierząt zgodnych z biologią danego gatunku i ich stanem fizjologicznym, zapewniających swobodę ruchu i wypoczynek w czasie zgodnym z ich aktywnością życiową, a dla nutrii dodatkowo środowisko wodne; skutecznego zabezpieczenia obiektu przed ucieczką i rozprzestrzenieniem się inwazyjnego gatunku obcego (w przypadku nutrii przed podkopywaniem) wyodrębnienia pomieszczeń przeznaczonych na kwarantannę zwierząt oraz separację osobników agresywnych czy zabezpieczenia zwierząt przed rozmnażaniem się - mówi Natalia Zapała.

Alternatywnym ratunkiem dla nutrii jest przetrzymywanie tych zwierząt w obiekcie izolowanym przez podmiot posiadający zezwolenie GDOŚ. - Co istotne, w województwie śląskim istnieją gminy (np. Sosnowiec) dysponujące jednostkami organizacyjnymi, które uzyskały zezwolenie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na przetrzymywanie wybranych inwazyjnych gatunków obcych (np. szop pracz, żółw ozdobny) - dodaje Zapała.

Sęk w tym, że w przypadku nutrii uzyskanie zgody jest szczególnie trudne i wymaga spełnienia restrykcyjnych warunków co do ich przetrzymywania i zabezpieczenia. - W Polsce tylko jeden taki podmiot uzyskał zgodę na przetrzymywanie nutrii. Dysponuje on jednak warunkami umożliwiającymi przyjęcie tylko kilku osobników tego gatunku, a więc stanowczo niewystarczającymi do zabezpieczenia populacji stwierdzonej w woj. śląskim - dodaje RDOŚ.

Adopcja zwierząt przez osoby prywatne również nie wchodzi w grę. Co więcej - przetrzymywanie zwierzęta IGO bez odpowiedniego zezwolenia traktowane jest jak przestępstwo, za które grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Ba, za naruszenie zakazów w stosunku do obcych gatunków inwazyjnych grozi kara nawet 1 mln zł.