Najwięksi przegrani wyborów 2024. Włodarze, którzy rządzili latami i przegrali
Pewność siebie popłaca, ale arogancja już nie bardzo. A to właśnie o arogancję otarło się kilku prezydentów i burmistrzów, podchodząc do tegorocznych wyborów. Niektórzy byli tak pewni swego, że zapomnieli nawet zorganizować kampanię wyborczą.
Tak stało się choćby w Jaworznie, gdzie urzędujący prezydent tak mocno zaangażował się w kłótnię z posłem Wojciechem Saługą o fabrykę Izery, że nie miał już czasu na walkę z kontrkandydatem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Silbert w pierwszej turze uzyskał niższe poparcie niż jego rywal Michał Kirker.
Ale włodarz Jaworzna może liczyć na drugą szansę - to znaczy drugą turę. Nie wszyscy prezydenci mieli tyle szczęścia, co on. Mieli za to wystarczająco dużo tupetu, by składać swoim wyborcom te same obietnice bez pokrycia. Tak zrobił Andrzej Kotala, były już prezydent Chorzowa. Samorządowiec przez lata uwodził kibiców Ruchu Chorzów obietnicą budowy nowego stadionu, ale jak to w uwodzeniu często bywa, na słowach się skończyło. Kibice w końcu otrzeźwieli i odsunęli gołosłownego włodarza w ciemny kąt, a na piedestał wynieśli jednego ze "swoich", czyli Szymona Michałka.
W naszej galerii zobaczysz największych przegranych tegorocznych wyborów samorządowych. Ci włodarze rządzili latami i w końcu przegrali.