Sprawa byłego prezydenta Świętochłowic, trafi do sądu
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, od 2017 roku prowadziła wielowątkowe śledztwo w sprawie byłego prezydenta Świętochłowic Dawida K. Na ławie oskarżonych oprócz byłego prezydenta zasiądzie także 10 osób. Sprawę rozpozna Sąd Okręgowy w Katowicach.
Były prezydent stanowczo nie zgadza się z zarzutami. Uważa, że sprawa ma charakter polityczny, a przedstawione w niej zarzuty mają charakter urzędniczy i powinna je rozpoznawać Regionalna Izba Obrachunkowa.
Jeden z wątków postępowania dotyczy przekroczenia uprawnień w związku z przyznawaniem nagród uznaniowych. Chodzi łącznie o ponad 1,1 mln zł z miejskiej kasy, które według prokuratury zostały decyzjami prezydenta wydatkowane bezzasadnie - nie spełniały wymogów ustawy o pracownikach samorządowych i ustawy o finansach publicznych, były przyznawane bez zachowania wymaganej przepisami procedury, a ich wysokość "rażąco przekraczała ich celowość i zasadność oraz racjonalną gospodarkę finansową".
Wysokość nagród uznaniowych była ustalana wspólnie przez prezydenta i sekretarz Miasta Ewę J. (także ona odpowie za przekroczenie uprawnień ws. nagród, a w innych wątkach również m.in. za to, że w 2018 r. usunęła z magistratu i ukryła dokumenty urzędowe), ale to prezydent podejmował ostateczną decyzję.
Według śledczych, podstawą przydzielanych nagród nie były szczególne osiągnięcia, a w większości przypadków wykonywanie podstawowych obowiązków - chodziło obejście przepisów określających maksymalne wynagrodzenie osób pełniących najważniejsze funkcje organach samorządu terytorialnego oraz regulacji w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych.
- Wysokość nagród uznaniowych (bez uwzględnienia dodatków funkcyjnych i dodatków specjalnych) Zastępcy Prezydenta Miasta - Bartosza K. tylko w latach 2015-2017 wyniosła łącznie 253 392,47 złotych, a więc jego wynagrodzenie zostało realnie zwiększone przez 3 lata o ponad 7 000 złotych miesięcznie. Miał on przy tym przyznane dodatki funkcyjne i dodatki specjalne - opisuje gliwicka prokuratura.
Prezydent zatrudnił asystentki... do domu!
Wysokie nagrody i liczne specjalne dodatki prezydent przyznawał także dyrektorowi Centrum Integracji Społecznej Kamilowi W., zwiększając w ten sposób ponad dwukrotnie jego wynagrodzenie. "Szczegółowa analiza wykazała, że niewątpliwe i rażące przekroczenie zasad przyznawania premii i dodatków służbowych dotyczyło przede wszystkim Bartosza K., Beniamina B. i Kamila W., a więc najbliższych współpracowników Dawida K., którzy brali również udział w popełnieniu przestępstw popełnionych na terenie Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach, a powiązanych z nadużyciem powierzonych im funkcji - podała prokuratura.
Były prezydent został też oskarżony o fikcyjne zatrudnianie w latach 2011-12 dwóch asystentek w Urzędzie. Według ustaleń śledztwa, kobiety w rzeczywistości nie pracowały w magistracie, ale świadczyły prywatne usługi na rzecz małżeństwa Dawida i Agnieszki K. w ich domu w Katowicach, urzędnicy nie kojarzyli tych kobiet, w urzędzie były widziane raz, podczas podpisywania umowy - opisuje prokuratura.
Również inna kobieta, która w 2012 r. została z polecenia Dawida K. zatrudniona w Zespole Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach nie przepracowała w tym miejscu ani jednego dnia.
- Nadal przebywała w Katowicach, świadczyła usługi w domu Dawida K. - poinformowała prok. Smorczewska.
Kto przywłaszczył sprzęt z magistratu w Świętochłowicach?
Inny wątek postępowania dotyczy przywłaszczenia przez K. i podległych mu pracowników mienia komunalnego - sprzętu elektronicznego. Sprawa wyszła na jaw, kiedy okazało się, że część rzekomo oddanych do utylizacji urzędowych smartfonów, czy komputerów urzędu nadal loguje się do sieci, po kilku latach od ich rzekomego zniszczenia. Dawid K. w tej sprawie usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Jak opisuje prokuratura, "sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo wyrządzenia szkody majątkowej" w wysokości prawie 529 tys. zł oraz wyrządził szkodę w wysokości nie mniejszej niż 83,4 tys. zł. Osobiście miał przywłaszczyć mienie warte ponad 13 tys. zł. Zarzuty w tym wątku usłyszało też kilku jego podwładnych.
Kolejny zarzut dotyczy ukrywania przez K. faktu, że nie miał prawa ubiegać się o mandat radnego w Świętochłowicach. Jak podaje prokuratura, Dawid K., który mieszkał w Katowicach, w 2014 r. zameldował się w Świętochłowicach. Według prokuratury były to działania fikcyjne, chodziło o wyłudzenie poświadczenie nieprawdy w dokumentach - aby mógł zostać kandydatem w wyborach do Rady Miejskiej w Świętochłowicach.
Zgodnie w informacją prokuratury, kilku współpracowników b z. prezydenta odpowie przed sądem za wykorzystanie zasobów Urzędu Miejskiego w celu przygotowania materiałów wyborczych. Chodzi o drukowanie w 2018 r. w siedzibie magistratu materiałów wyborczych Stowarzyszenia "Razem dla Świętochłowic". Wezwana na miejsce policja zabezpieczyła wówczas prawie 9,5 tys. stron materiałów wyborczych na papierze kancelaryjnym. W wyniku wykorzystania papieru ksero i eksploatacji urządzeń drukujących Urząd Miasta poniósł szkodę o wartości nie mniejszej niż 1,4 tys. zł. Oskarżeni w tym wątku odpowiedzą także m.in. za złamanie przepisów Kodeksu wyborczego, a dwoje również za utrudnianie postępowania karnego.
Służbowym samochodem na zakupy
Prokuratura badała też używanie samochodów służbowych do celów prywatnych. Jak ocenili śledczy, wykorzystywanie samochodu służbowego i czasu pracy kierowcy przez Dawida K. w celu przywożenia go pomiędzy domem w Katowicach a siedzibą urzędu stanowiło nieuprawnione wykorzystanie czasu pracy kierowcy i zasobów majątkowych w postaci pojazdu gminy oraz paliwa - oceniła prokuratura, dodając, że wyjazdy te nie były ewidencjonowane i rozliczane w sposób prawidłowy.
Kolejna sprawa opisywana w akcie oskarżenia związana jest z działającą w Świętochłowicach Śląską Telewizją Miejską (ŚTM), która m.in. transmitowała obrady Rady Miejskiej i aktywnie angażowała się w lokalne problemy. Jednym z głównych źródeł jej dochodów były ogłoszenia magistratu, a miasto było jednym z jej udziałowców spółki.
"Jak ustalono, już podczas pierwszej kadencji prezydenta zaczęło się +wyciszanie+ działalności telewizji polegające m.in. na wypowiadaniu umów o usługi telewizyjne. W ocenie świadków u podłoża tych działań nie leżała jakość czy profesjonalizm usług, a powodem było narastanie konfliktu pomiędzy Prezydentem Dawidem K. a przedstawicielami ŚTM, którego podłożem było krytykowanie działalności Prezydenta przez telewizję" - opisuje prokuratura.
Ostatecznie, w kwietniu 2015 r., spółka otrzymała wypowiedzenie umowy lokalu użytkowego, w oparciu o zgodę prezydenta Świętochłowic. W ocenie prokuratury, działania Dawida K. wobec ŚTM oraz wobec pracowników Urzędu Miejskiego, którzy mieli z nią kontakt, miały znamiona przekroczenia uprawnień, zmuszania do określonego zachowana oraz tłumienia krytyki prasowej.
Jak informuje prokuratura, konsekwencje spotkały też żonę jednego z krytycznych wobec prezydenta dziennikarzy, która od lat pracowała w świętochłowickim MZBM. Została przeniesiona do magistratu, do Wydziału Finansowego, gdzie nie miała żadnych zadań; przez cały czas siedziała przy stoliku, nie miała kontaktu z innymi pracownikami ani zlecanych żadnych czynności, siedziała na krześle przy dostawce biurka - opisują prokuratorzy. Później przeniesiono ją do Wydziału Ekologii, mimo braku doświadczenia w tej dziedzinie, otrzymywała też jedne z najniższych premii. Za uporczywe naruszanie praw pracowniczych kobiety odpowiedzą Dawid K. - który miał zainicjować te działania - i dwoje jego współpracowników.
- Chcę mocno podkreślić, że postawione zarzuty nie mają charakteru korupcyjnego, a raczej urzędniczy, o zabarwieniu formalnym, który powinna rozpatrywać Regionalna Izba Obrachunkowa, a nie prokuratura- przekazał w rozmowie z PAP Dawid K.