WIADOMOŚCI

Brutalne morderstwo w Poczesnej pod Częstochową. Zabity siekierą podczas snu. "Oni nie mają sumień, dwa lata szukaliśmy Tomka"

Informacja o morderstwie w Poczesnej pod Częstochową obiegło Polskę w mgnieniu oka. Szczegóły tej sprawy są znacznie bardziej makabryczne, niż można by sobie wyobrażać. Spał, gdy otrzymał ciosy siekierą w głowę. Później sprawcy zakopali go w ogrodzie.

Brutalne morderstwo w Poczesnej

We wrześniu 2021 r. Tomek został zamordowany w domu przy ul. Południowej w Poczesnej pod Częstochową. 40-latek od kilku dni pomieszkiwał tam razem z dwójką innych mężczyzn. Tomasz był w konflikcie z rodziną, w ciężkiej sytuacji życiowej i się wyprowadził. Pomieszkiwał w kilku miejscach, aż w końcu trafił pod dach Zbigniewa S. i jego siostrzeńca Sławomira P.

Tragicznej nocy wszyscy pili alkohol aż Tomasz Zych zasnął na kanapie. Zbigniew i Sławomir dalej pili. Nie wiadomo, dlaczego podjęli decyzję o tak okrutnym morderstwie. Kiedy mężczyzna niczego nieświadomy spał, otrzymał kilka ciosów siekierą w głowę. Gdy oprawcy uznali, że nie żyje, zawinęli go w kołdrę i zakopali w ogrodzie za domem.

Tomek poszukiwany przez rodzinę

Rodzina Tomasza zgłosiła jego zaginięcie. Plakaty, pytania, poszukiwania, nagłośnienie sprawy zaginięcia w programach telewizyjnych nic nie dały - śladu Tomka nie odnaleziono. Policja też prowadziła dochodzenie, ale nic nie wskórała. 

- Robili w tym domu przeszukanie, znaleźli ślady krwi, podobno nie należącej do Tomka, byli na posesji. Nie znaleźli ciała, a przecież było zakopane kilka metrów od domu, niezbyt głęboko - żali się w rozmowie z SE pan Piotr, ojciec zamordowanego.

Starsza siostra Tomasza i jej ojciec Piotr Zych, dwa długie lata byli w niepewności. Zachodzili w głowę, jaki los spotkał ich rodzinę. Policji nie udało im się złamać zmowy milczenia obu sprawców, ani odnaleźć ciała ofiary. Poszukiwania zaginionego przez rodzinę nic nie dały, ale te nie mogły przecież przynieść rezultatów.

- Oni nie mają sumień. Ich twarze są zimne i nie drgnął na nich ani jeden mięsień. Nie wyrazili żadnej skruchy. Nie przeprosili. Myśmy dwa lata szukali Tomka, a oni udawali, że nie wiedzą, co się z nimi stało - mówi ze szklącymi się oczami Magdalena Zych.

Zwłoki znalazł kupiec domu

Wiosną 2023 r. do Zbigniewa S. zgłosił się Pan Łukasz. Zaproponował mu, że odkupi od niego działkę i dom. Mężczyzna się zgodził na propozycję. To właśnie nowy właściciel natrafił na szczątki Tomasza Zycha. Stało się to w sierpniu 2023 r., gdy zaczął prace porządkowe na posesji.

- Ogród był bardzo zaniedbany. Trzeba było wykopać korzenie, pozostałości rożnych roślin. Pożyczyłem koparkę i zacząłem prace. W pewnym momencie, żeby wydostać jeden z korzeni, łyżka koparki weszła głębiej w ziemię. Zobaczyłem na łyżce coś idealnie okrągłego i nie wyglądającego na kamień. To była czaszka. Wtedy zadzwoniłem na policję - mówił zeznając przed sądem jako świadek Pan Łukasz.

Śląsk Radio ESKA Google News
Autor:

Co ciekawe w domu wciąż pomieszkiwał Zbigniew S. Jego siostrzeniec Sławomir P. odsiadywał już wówczas wyrok za kradzieże i rozboje. Po odkryciu szczątków Zbigniew S. nie próbował się nawet ukryć. Śledczy co prawda go zatrzymali, ale po złożeniu wyjaśnień został zwolniony. Tymczasem prokuratura czekała na wyniki badań genetycznych, gdy je otrzymała, stało się jasne, że odkopane szczątki należą do Tomasza Zycha. Wtedy Zbigniew S. został po raz wtóry zatrzymany. Obu mężczyznom przedstawiono zarzuty zabójstwa.

Przed sądem do zabójstwa przyznał się tylko Sławomir P. Zbigniew S. co prawda przyznawał się do winy na etapie śledztwa, ale przed sądem odwołał wcześniejsze wyjaśnienia i zaprzeczył, by brał udział w zbrodni. 

- Ja wtedy spałem, Sławek mordował - zapewniał skład sędziowski.

Rodzina zmarłego uważa, że obaj oskarżeni są bezwzględnymi mordercami.

- Teraz jeden na drugiego zwala. Zrobili to razem. Napadli na Tomka jak spał. Zatłukli. Dożywocie dla nich to za mało. Powinna być kara śmierci - uważa Magdalena Zych.