Psy straszyły mieszkańców. Ich ofiarą padło także dziecko
Na lokalnym profilu Echo Brennej w połowie października pojawił się film, który błyskawicznie rozprzestrzenił się w mediach społecznościowych. Zarejestrowano na nim chłopca jadącego na hulajnodze ulicą Śniegociny. W pewnym momencie zza ogrodzenia wybiegają dwa masywne psy rasy leonberger i zaczynają gonić dziecko. Przerażony chłopak rzuca hulajnogę i ucieka w stronę pobliskiego potoku, gdzie szuka schronienia za drzewem. Na nagraniu słychać szczekanie i krzyki – całe zajście trwa zaledwie kilkanaście sekund, ale zdążyło wstrząsnąć mieszkańcami.
Internauci w komentarzach podkreślali, że to nie pierwszy raz, gdy te same psy biegały luzem po okolicy. Wielu mieszkańców twierdzi, że problem trwa od lat, a mimo licznych zgłoszeń na policję nie podjęto skutecznych działań.
– Dziecko z nagrania to mój bratanek. Ludzie od dawna boją się chodzić tą ulicą. Psy regularnie wybiegają na drogę, a właściciele nie reagują – napisała pani Monika, mieszkanka Brennej.
Ktoś otruł psy trucizną na ślimaki
Właściciel leonbergerów, który zgłosił się do redakcji o2.pl, zapewnia, że jego psy nie są agresywne. Mężczyzna chciał pozostać anonimowy, ale potwierdził, że to jego zwierzęta widać na nagraniu. Jak twierdzi, po incydencie nikt z sąsiadów nie miał do niego pretensji. Dziewięć dni później – 19 października – miało dojść do tragedii.
– Ktoś otruł moje psy trucizną na ślimaki. Jeden z nich był w stanie agonalnym – miał ślinotok, całkowity paraliż. Weterynarz powiedział, że wątroba i nerki były już zniszczone. Rano zadzwonili ze szpitala, że serce się zatrzymało. Wnętrzności po prostu pękły. Drugi pies ledwo żyje, ma niedowład tylnych łap – opowiada o2 właściciel.
Jak przekazał, policja zabezpieczyła na miejscu karmę, w której miała znajdować się trucizna. Właściciel utrzymuje, że jego posesja jest ogrodzona, jednak psy „zawsze znajdowały sposób, by się wydostać”. Przyznaje, że w ciągu czterech lat interweniowano w jego sprawie trzykrotnie.
– Leonbergery to łagodne psy, wystawowe, przyjazne wobec ludzi – podkreśla mężczyzna.
Rzeczywiście, zgodnie z charakterystyką rasy opublikowaną przez Polski Klub Leonbergera, psy te są spokojne, towarzyskie i silnie przywiązane do człowieka. Dorosły samiec może osiągać do 80 centymetrów wysokości w kłębie i ważyć nawet 75 kilogramów – ich potężna postura może jednak wzbudzać lęk, zwłaszcza gdy biegają bez opieki.
Jak informuje podkom. Krzysztof Pawlik, rzecznik policji w Cieszynie, funkcjonariusze prowadzą obecnie dwa postępowania – jedno w sprawie samego zdarzenia z udziałem dziecka, drugie dotyczące śmierci psa. Śledczy mają ustalić, w jakich okolicznościach doszło do otrucia oraz czy zwierzęta faktycznie mogły stanowić zagrożenie dla mieszkańców.
To nie pierwszy przypadek niebezpiecznej sytuacji z udziałem dużych psów w Brennej. Dwa lata temu kobieta spacerująca z własnymi pupilami została tam zaatakowana przez dwa psy – leonbergera i owczarka niemieckiego. Wówczas jeden z jej czworonogów zginął, a ona sama została ranna.