Sosnowiec: Śmiertelna interwencja policji. Co się stało?
W czwartkowy poranek, około godziny 5:00, na ulicy Stanisława Mikołajczyka w Sosnowcu doszło do dramatycznych wydarzeń. Policja interweniowała w sprawie pobudzonego 45-letniego mężczyzny, który miał uszkodzić zaparkowane samochody i autobus, a następnie poruszać się z niebezpiecznym narzędziem w dłoni.
„Gdy policjanci dotarli na miejsce, mężczyzna skierował swoją agresję na nich i nie wykonywał poleceń mundurowych. W związku z bezpośrednim zagrożeniem dla życia i zdrowia, policjanci użyli broni palnej, oddając strzały w kierunku napastnika” – informuje Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe, ale mimo szybkiej interwencji medycznej, mężczyzna zmarł w szpitalu.
Zobacz zdjęcia
Kim był agresor z Sosnowca? Policja ujawnia narodowość
Wkrótce po zdarzeniu w mediach społecznościowych zaczęły krążyć spekulacje na temat narodowości napastnika. Komenda Główna Policji zdecydowanie zdementowała te pogłoski.
„Dementujemy pojawiające się informacje jakoby mężczyzna, wobec którego interweniowali dziś w nocy sosnowieccy policjanci, był migrantem, czy też, że policja ukrywa jego narodowość. To Polak. Mężczyzna nie posiadał przy sobie dokumentów, koniecznym było potwierdzenie jego tożsamości” – napisano w komunikacie.
Świadek zdarzenia: "To nie maczeta, a pałka teleskopowa!" ESKA.pl dotarła do nowych faktów
W mediach pojawiły się sprzeczne informacje na temat narzędzia, którym posługiwał się agresor. Początkowo informowano o maczecie, jednak ESKA.pl dotarła do kolejnego świadka zdarzenia, który twierdzi, że razem z kolegą ostrzegał mieszkańców przed agresywnym mężczyzną i jako pierwszy zadzwonił pod numer alarmowy do policji. Jego zdaniem niebezpieczne narzędzie, jakie trzymał w ręce mężczyzna, było stalową pałką teleskopową.
"Poszła zła wiadomość w sprawie maczety, ponieważ kolega przy zgłoszeniu ocenił to na maczetę a okazało się, że jest to metalowa pałka rozkładana, inaczej "baton" - mówi reporterowi ESKA.pl
Polecany artykuł:
Dodaje, że całe zajście trwało około 15 minut. W tym czasie agresywny mężczyzna zdołał uszkodzić autobus jak i samochody osobowe.
"Próbowaliśmy agresora zatrzymać na miejscu zdarzenia podjeżdżając samochodem do niego na bezpieczna odległość, a on do nas podbiegał próbując uszkodzić samochód bądź zrobić krzywdę, tego nie wiem co miał w głowie. Ostrzegaliśmy przechodniów, którzy szli w kierunku agresora, w tym chłopaka i dwie dziewczyny" - mówi świadek zdarzenia.
Dodaje, że jest pod wrażeniem interwencji policji, bo zachowali się na medal. Mężczyzna był agresywny w stosunku do nich i nie reagował na polecenia.
"Mam nadzieję ze nie będą pociagnieci do poniesienia jakichkolwiek odpowiedzialności wykonywali swoją pracę i wykonali ja świetnie" - mówi.

Zobaczcie zdjęcia z miejsca tragedii