Kot utknął na drzewie. Interweniowała fundacja Pet Patrol
W sobotę, 7 czerwca do służb wpłynęło zgłoszenie o kocie, który utknął na gałęzi jednego z drzew w Rybniku na wysokości kilkunastu metrów. Strażacy początkowo kilkukrotnie odmówili przyjęcia zgłoszenia. Wtedy do akcji wkroczyła fundacja Pet Patrol.
Po wielu telefonach i błaganiach o pomoc, straż pożarna w Rybniku początkowo odmówiła przyjęcia zgłoszenia, mimo że to oni mają odpowiedni sprzęt i umiejętności, by dotrzeć tak wysoko. Dopiero po długich rozmowach strażacy zgodzili się przyjechać i podjąć próbę ratunku. Walczymy o życie i zdrowie tego biednego kota, który potrzebuje naszej pomocy - przekazała organizacja w mediach społecznościowych.
Finalnie, kota w godzinach popołudniowych 7 czerwca uratowała rybnicka straż pożarna. - Na szczęście udało się go bezpiecznie ściągnąć na ziemię, a teraz jest już pod opieką naszej fundacji. Nie ukrywamy jednak naszego rozczarowania postawą rybnickiej straży pożarnej, która przez wiele godzin odmawiała pomocy. Bez podania żadnej sensownej przyczyny. Kot spędził całą noc na drzewie, a cała akcja jego ściągnięcia… zajęła zaledwie około 10 minut - przekazała fundacja.
Mimo wszystko, bardzo dziękujemy strażakom za to, że ostatecznie przyjęli zgłoszenie i pomogli bezbronnemu zwierzęciu - dodała.
Zobaczcie zdjęcia z akcji ratunkowej kota w Rybniku w galerii.
Uwięziony kot na drzewie w Rybniku. Komentarz straży
Głos w sprawie zdarzenia zabrała również Rybnika Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy, procedura przyjęci zgłoszenia została zrealizowana bez zarzutu.
Po rozmowie ze zgłaszającą, dyżurny ustalił, że kot wszedł na drzewo około godz. 7:00 i przemieszcza się swobodnie po gałęziach. Zgłaszająca znajdowała się pod drzewem z psem, więc polecono jej oddalenie się, aby kot mógł zejść samodzielnie. Poinformowano też o typowych zachowaniach zwierząt w takich przypadkach – czytamy w komunikacie.
Kolejne zgłoszenie wpłynęło o 12:40, za pośrednictwem numeru 112. Tym razem jednak dyżurny podjął decyzję o zadysponowaniu dwóch zastępów, w tym jednostki z drabiną mechaniczną. W komunikacie poinformowano także, że przedstawiciel fundacji Pet Patrol nie był w pełni przygotowany do przejęcia zwierzęcia – nie posiadał specjalistycznego kojca.
Straż Pożarna interweniuje w określonych przypadkach, analizując treści zgłoszeń na zasadzie obowiązujących procedur dysponowania, co w tym przypadku zostało zrealizowane w 100% – podsumował asp. Wojciech Kasperzec.
