ZUS ściga emeryta z Bytomia. Żąda od niego zwrotu świadczenia z odsetkami

i

Autor: archiwum serwisu I printscreen z fanpage "Interwencja Telewizja Polsat" na Facebooku

Wydarzenia

ZUS ściga emeryta z Bytomia. Chce zwrotu świadczenia i to z odsetkami!

Cztery lata temu pan Waldemar z Bytomia dorabiał sobie do emerytury jako pracownik firmy ochroniarskiej. Gdy nadeszła pandemia COVID-19, złożył wniosek o świadczenie postojowe. Teraz ZUS żąda od niego zwrotu i to z odsetkami.

ZUS każe emerytowi z Bytomia zwrócić świadczenie

Historię pana Waldemara przedstawili reporterzy programu "Interwencja". Mężczyzna ma 71 lat i mieszka w Bytomiu. Z zawodu był górnikiem, od 2008 roku jest na emeryturze. Postanowił jednak - jak wielu innych Polaków - dorobić sobie do życia i kilka lat temu zatrudnił się jako pracownik ochrony.

Niestety, gdy w 2020 roku na świecie wybuchła pandemia COVID, pan Waldemar zaraził się koronawirusem i spędził kilka tygodni na kwarantannie. W tym czasie polski rząd wprowadził świadczenie postojowe. Wniosek o jego wypłatę mogły składać osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych, jeżeli umowa nie doszła do skutku bądź została ograniczona w związku z przestojem w prowadzeniu działalności w następstwie COVID-19.

Jako, że pan Waldemar nie pracował, postanowił skorzystać ze świadczenia. Złożył wniosek do ZUS-u i szybko otrzymał ponad 2 tys. zł. Gdy w końcu wrócił do zdrowia, zrezygnował z pracy w ochronie. Przez cztery lata pan żył sobie spokojnie na emeryturze, aż tu nagle otrzymał pismo od ZUS. Zgodnie z jego treścią, 71-latek ma zwrócić wypłacone mu pieniądze w ramach świadczenia postojowego wraz z odsetkami. Czyli łącznie ponad 2,7 tys. zł.

ZUS: pan Waldemar może się odwołać do sądu

Czy urzędnik ZUS nie powinien już na wstępie zweryfikować negatywnie wniosku pana Waldemara? Odpowiedzi na to pytanie udzieliła reporterom "Interwencji" Beata Kopczyńska z ZUS-u w Rybniku.

Wniosek był składany na podstawie oświadczenia i wniosek był prawidłowo złożony. ZUS ma prawo skontrolować go później. Żeby świadczenie mogło być należnie pobrane, musiał być przestój, a w firmie, w której pan Waldemar miał podpisaną umowę zlecenia, nie było przestoju – wyjaśniła Kopczyńska w programie "Interwencja".

Jednak z takim podejściem nie zgadza się pan Waldemar i nie jest jedyny, bowiem w podobnej sytuacji znalazło się wielu Polaków. W trakcie pandemii otrzymali świadczenia, a dziś urzędnicy żądają od nich zwrotu pieniędzy.

"Żądamy odsetek, bo tak jest w przepisach. Zgodnie z przepisami jeśli ktoś pobrał nieznależne świadczenie, musi zwrócić je z odsetkami. Jeżeli pan Waldemar nie zgadza się z naszą decyzją, może odwołać się do sądu" - skomentowała Beata Kopczyńska z ZUS-u w Rybniku w programie "Interwencja".

Listen on Spreaker.