Nie żyje 6-latek ranny w wypadku na ul. Jastrzębskiej
Tragiczne wieści o śmierci 6-latka przekazał jako pierwszy portal nowiny.pl. W rozmowie z "ESKĄ" asp. sztab. Małgorzata Koniarska, rzeczniczka prasowa wodzisławskiej policji potwierdziła te informacje. Chłopiec zmarł w czwartek 29 maja, po 20 dniach walki o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Trafił tam z poważnymi obrażeniami po wypadku, do którego doszło 9 maja w Wodzisławiu Śląskim.
Na podstawie dokumentacji medycznej chłopca biegły zakwalifikował stan dziecka jako ciężki uszczerbek na zdrowiu. W związku z tym mężczyzna usłyszał zarzut z art. 177 par. 2 k.k. dotyczący nieumyślnego spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu - mówi w rozmowie z "ESKĄ" asp. sztab. Koniarska.
26-letniemu mieszkańcowi Wodzisławia Śląskiego grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy. Śledztwo w sprawie wypadku toczy się pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Dramatyczny pościg policyjny w Wodzisławiu Śląskim
W piątek, 9 maja wieczorem uwagę policyjnego patrolu zwrócił samochód osobowy marki opel. Wątpliwości funkcjonariuszy wzbudził głównie stan techniczny pojazdu, a także podejrzane zachowanie kierowcy. Dali mu sygnał, by zatrzymał się do kontroli, ten jednak zignorował ich sygnały i zaczął uciekać.
Policjanci ruszyli w pościg za uciekinierem. W trakcie ucieczki popełnił liczne wykroczenia i kilkukrotnie stworzył realne zagrożenie dla osób postronnych. Do pościgu włączył się drugi radiowóz. W pewnym momencie, z niewyjaśnionych przyczyn kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w samochód zaparkowany na poboczu ul. Jastrzębskiej. Z rozbitego auta wydobywał się dym.
Policjanci natychmiast ruszyli na pomoc. W wyniku zdarzenia ucierpiał 6-latek. Chłopiec doznał poważnych obrażeń i został przetransportowany śmigłowcem LPR do GCZD w Katowicach. Początkowo policja podejrzewała, że chłopiec podróżował na foteliku bez zapiętych pasów. Jednak okazało się, że siedział na podstawce samochodowej dla dzieci i miał zapięte pasy.
Z pojazdu wyciągnięto także nieprzytomnego 26-letniego kierowcę. Po odzyskaniu przytomności mężczyzna zaczął zachowywać się agresywnie i został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Okazało się, że to partner matki chłopca. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. Policjanci pobrali mu krew do badań. Wyniki wskazały śladową ilość substancji zabronionych w jego organizmie - zbyt małą, by w tej sprawie postawić jakikolwiek zarzut.
W mieszkaniu 26-latka funkcjonariusze zabezpieczyli biały proszek. Wstępne testy wykazały, że jest to substancja odurzająca. Co więcej, na jaw wyszło, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania pojazdami.
Polecany artykuł: