Alarm bombowy w Pawłowicach
24 listopada ubiegłego roku pracownik jednej ze stacji paliw otrzymał telefonicznie informację, że na obiekcie została podłożona bomba, a stacja w nocy zostanie wysadzona w powietrze. Natychmiast poinformował o niepokojącej informacji miejscowe służby.
Policjanci ustalili, że osoba, która poinformowała pracownika o podłożonej bombie, dzwoniła z prywatnego numeru i była pod wpływem alkoholu. Na miejsce przybył policyjny patrol, który dokładnie sprawdził cały teren. Zarówno w obszarze stacji paliw, jak i przyległych pomieszczeń, nie ujawniono żadnego zagrożenia. Policyjny dyżurny podjął decyzję o częstszych kontrolach tego miejsca i alarm uznano za fałszywy.
Sprawą zajęli się kryminalni z Pawłowic. Dzięki analizie zgromadzonego materiału namierzyli numer telefonu, z którego wykonano połączenie, a następnie po przesłuchaniu świadków ustalili osobę, która była odpowiedzialna za całe zamieszanie.
Okazało się, że za wywołanie alarmu bombowego odpowiedzialny był 23-latek z Pawłowic. Przedstawiono mu zarzut zawiadomienia o nieistniejącym zagrożeniu i niepotrzebnego zaangażowania służb, a mężczyzna przyznał się do winy. Decyzją sądu został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz musi zapłacić 20 tys. zł grzywny.
Sprawcy fałszywych alarmów bombowych nie są bezkarni
Przy tej okazji policjanci przypominają, że każdy anonimowy telefon o podłożeniu ładunku wybuchowego uruchamia całą lawinę działań służb. Wszystkie takie informacje są dokładnie weryfikowane i sprawdzane.
Jeśli alarm okaże się fałszywy, sprawcy niepotrzebnego zamieszania pociągani są do odpowiedzialności karnej, a także do zwrotu poniesionych kosztów w związku z akcją wszystkich służb, które brały udział w niej udział, a nie są to małe pieniądze.
![Śląsk Radio ESKA Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-VzFJ-YuMP-VJHq_slask-radio-eska-google-news-664x442-nocrop.jpg)