W grudniu zeszłego roku opisywaliśmy sytuację, która wydarzyła się na Placu Targowym w Pszczynie. Tuż przed świętami do stowarzyszenia Otwarte Klatki otrzymało informację o pewnym handlarzu, który miał znęcać się nad zwierzętami, a konkretnie rybami. Inspektorzy wybrali się na miejsce i nagrali mężczyznę, gdy bez ogłuszania rozcinał rybom brzuchy.
- Ciężko wyobrazić sobie co musiały odczuwać ryby potraktowane w taki sposób... Na innym fragmencie widać jak karpie zostały wyrzucone na blat, gdzie leżąc bez wody dusiły się przez kilka minut - relacjonowali wówczas inspektorzy Otwartych Klatek.
Sąd orzekł, że sprzedawca znęcał się nad zwierzętami
Stowarzyszenie poinformowało o całym zajściu policję i równocześnie złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy w Pszczynie, który właśnie wydał wyrok. Orzekł, że oskarżony znęcał się nad zwierzętami. Sprzedawcę skazano na tysiąc złotych grzywny i tysiąc złotych nawiązki.
Wyrok, który zapadł, jest wyrokiem nakazowym, co oznacza, że zapadł bez formalnego postępowania sądowego. Od tego wyroku obie strony mogą się odwołać. My zdecydowaliśmy się go zaskarżyć, bo w naszej ocenie jest skandalicznie niski. Jeżeli zgodzimy się do do faktu, że ryby odczuwają ból, o czym zresztą mówi Ustawa o ochronie zwierząt, to trudno ten wyrok zaakceptować. Tutaj mówimy o rybach, które były patroszone nożykiem do tapet na żywca - komentuje Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. interwencji w stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
I podkreśla, że to nie jest jedyne postępowanie, które toczy się wobec sprzedawcy z Placu Targowego. Jakiś czas temu inna organizacja zgłosiła do prokuratury podobną sytuację.
- To nie był jednorazowy incydent. W naszej ocenie oprócz skazania za znęcanie się, sąd powinien zasądzić również zakaz pracy ze zwierzętami - kończy Bogna Wiltowska.
Listen on Spreaker.