Przebudowa węzła katowickiego
We wrześniu 2024 roku rozpoczęła się przebudowa katowickiego węzła kolejowego. W ramach inwestycji sześć starych wiaduktów zostanie wyburzonych, a w ich miejsce powstaną nowe. Chodzi o:
- wiadukt drogowy nad ul. Bagienną
- wiadukt kolejowy nad ul. Graniczną
- wiadukt kolejowy nad ul. Kłodnicką
- wiadukt kolejowy nad ul. Mikołowską
- wiadukt kolejowy nad ul. Przodowników
- wiadukt kolejowy nad ul. Załęską
Nowy dworzec PKP w Częstochowie powstanie za trzy lata
Zobacz wizualizacje
PKP PLK zamknie wszystkie wiadukty na raz?
Mieszkańcy od samego początku z niepokojem przyglądali się inwestycji. Obawiano się, że dojdzie do paraliżu komunikacyjnego, jeśli przejazdy pod wiaduktami zostaną wyłączone z użytku. Najczarniejszy scenariusz się nie spełnił, ale zatorów nie udało się w pełni uniknąć. Kierowcy stoją w korkach m.in. na DK 79 i DK 81. A jeśli PKP Polskie Linie Kolejowe wdrożą swoje rzekome plany w życie, będzie jeszcze gorzej.
Już pod koniec grudnia 2024 roku "Gazeta Wyborcza" informowała, że przebudowa wiaduktu na ul. Mikołowskiej potrwa dłużej niż zakładano. By przyspieszyć prace, kolejowa spółka miała rozważać zamknięcie wiaduktu na ul. św. Jana jeszcze przed zakończeniem prac przy ul. Mikołowskiej. Tymczasem umowa z miastem zakładała, że zamknięty będzie co drugi wiadukt, a nie te sąsiadujące ze sobą. Wówczas służby prasowe PKP PLK zaprzeczyły, jakoby planowały prowadzić prace, które "uniemożliwiłyby przejazd pod torami na dwóch sąsiednich obiektach jednocześnie".
A jednak temat powrócił podczas wtorkowej konferencji prasowej z udziałem władz Katowic. Obecnie zamknięte są wiadukty na Granicznej, Mikołowskiej, Kłodnickiej i Załęskiej Hałdzie. Jak podaje portal slazag.pl, PKP Polskie Linie Kolejowe nieoficjalnie poinformowały miasto, że chcą na pół roku zamknąć wszystkie katowickie wiadukty kolejowe i drogowo-kolejowe na raz, by przyśpieszyć tempo prac. Taką informację przekazał dziennikarzom prezydent Marcin Krupa.
Dla wykonawcy łatwiej jest remontować czy budować od nowa wszystkie wiadukty na raz niż połowę z nich a potem kolejną. My się absolutnie na to nie zgadzamy – podkreśla prezydent Katowic cytowany przez portal slazag.pl.
Katowice obawiają się, że armagedon zniechęci inwestorów
Jak przekazały podczas konferencji prasowej władze miasta, kolejowa spółka rozważa, czy zamknąć wiadukty nad ul. św. Jana, ul. Dobrego Urobku i Ligockiej przy stacji paliw Shell. Żadne oficjalne dokumenty nie wpłynęły jeszcze do urzędu, ale takie sygnały pojawiają się na naradach. Zdaniem urzędników, PKP PLK działa pod presją, bo inwestycja jest realizowana ze środków unijnych i musi zostać rozliczona na czas.
Nie ma żadnej wojny miasta z PKP. My tylko chcemy komfortu mieszkańców. Nikt nie bierze pod uwagę, jak taki paraliż wpływa na gospodarkę miasta. To nie jest inwestycja, w której biorą udział lokalne przedsiębiorstwa. To inwestycja z zewnątrz. Realizator jeśli nie czuje klimatu Katowic, jedzie z koksem do przodu i nic go nie interesuje. Jakby to były firmy z Katowic, może myślałyby bardziej przyszłościowo – mówi prezydent Marcin Krupa cytowany przez portal slazag.pl.
Niestety dla mieszkańców, miasto nie ma zbyt dużych możliwości, jeśli chodzi o inwestycje PKP PLK. Urzędnicy mogą wysyłać prośby czy żądania do kolejowej spółki, ale ta nie ma obowiązku ich spełnić. Największą obawą magistratu jest drogowy armagedon, który nie tylko wpłynie negatywnie na komfort mieszkańców, ale też zniechęci duże firmy do lokowania swoich inwestycji w Katowicach.