Przebudowa torów w woj. śląskim. Prace na węźle katowickim
PKP PLK realizuje w województwie śląskim największą inwestycję kolejową w historii. Mowa o modernizacji linii kolejowej E 65, która ma potrwać 4 lata. Inwestycja ma wartość około 7 mld zł i jest dofinansowana przez Unię Europejską w ramach instrumentu CEF „Łącząc Europę”.
Przebudowa jest realizowana na trzech odcinkach: Będzin – Katowice Szopienice Południowe – Katowice Piotrowice, Tychy – Goczałkowice i Zabrzeg – Zebrzydowice. Prace na węźle katowickim ruszyły we wrześniu. W ramach inwestycji przebudowanych zostanie sześć wiaduktów w całym mieście:
- wiadukt nad ul. Bagienną (przebudowa ruszyła 9 września)
- wiadukt kolejowy nad ul. Graniczną (przebudowa ruszyła 25 września)
- wiadukt kolejowy nad ul. Kłodnicką (przebudowa ruszyła 30 września)
- wiadukt kolejowy nad ul. Mikołowską (przebudowa ruszyła 7 października)
- wiadukt kolejowy nad ul. Przodowników (przebudowa ruszyła 21 października)
- wiadukt kolejowy nad ul. Załęską (przebudowa ruszyła 4 listopada)
Ruszyła przebudowa kluczowego wiaduktu na Mikołowskiej
Co z wiaduktem na św. Jana?
Inwestycji od samego początku z niepokojem przyglądali się mieszkańcy Katowic i regionu. Największą obawą był paraliż komunikacyjny, który nastąpi po wyłączeniu z użytku przejazdów pod wiaduktami. Gdy inwestycja ruszyła, na pierwsze kilka dni Katowice stanęły w korku. Dziś sytuacja wygląda nieco lepiej, ale ogromne zatory nadal robią m.in. na DK 79 i DK 81.
Sytuacji cały czas przygląda się magistrat. I dobrze, że trzyma rękę na pulsie, bo jak dowiedziała "Gazeta Wyborcza" od urzędników przebudowa wiaduktu na ul. Mikołowskiej potrwa dłużej niż zakładano. Zamiast 26 miesięcy zajmie 32 miesiące. Mało tego, PKP PLK rozważały, by jeszcze przed ukończeniem wiaduktu na ul. Mikołowskiej zamknąć obiekt na ul. św. Jana. Na takie rozwiązanie miał się nie zgodzić urząd.
Na chwilę obecną przejazd pod wiaduktem na św. Jana służy pieszym, rowerzystom i kierowcom, którzy muszą obejść/objechać zamknięty wiadukt nad ul. Mikołowską. Dlatego wspomniana propozycja może wzbudzić zaskoczenie. Jednak PKP Polskie Linie Kolejowe w odpowiedzi na pytania "Wyborczej" zaznaczyły, że nie planują wprowadzać zmian, które "uniemożliwiłyby przejazd pod torami na dwóch sąsiednich obiektach jednocześnie".