W sobotę 6 maja para z Rybnika - 41-latek i jego 52-letnia towarzyszka mieli polecieć do Turcji. W trakcie kontroli, będąc pod wpływem alkoholu, jak gdyby nigdy nic oznajmili, że w bagażu rejestrowanym mają bombę. Funkcjonariusze od razu sprawdzili ich bagaże, w których nic nie znaleźli. Za niezbyt mądry żart 41-latek dostał 500 zł mandatu. Jego towarzyszka została pouczona. Ponadto kapitan samolotu odmówił im wejścia na pokład.
To nie był jedyny taki przypadek, bowiem dzień później w trakcie odprawy również do tureckiej Antalii żartownisiem tym razem był 37-letni mieszkaniec Suchej Górnej (gm. Polkowice, woj. dolnośląskie), który oświadczył, że w bagażu ma nie jedną, a dwie bomby. Naturalnie w bagażu nic nie znaleziono, ale 37-latek na pokładzie samolotu również się nie znalazł i dostał mandat w wysokości 500 zł.
Straż Graniczna traktuje bardzo poważnie wszelkiego rodzaju zgłoszenia o podłożeniu bomby, jak również żarty dotyczące rzekomego posiadania przez podróżnych w bagażu materiałów wybuchowych, które są następnie skrupulatnie weryfikowane. Konsekwencją nieprzemyślanych działań może być nałożenie na osobę mandatu karnego, utrata biletu lotniczego, zatrzymanie, jak również zarzuty prokuratorskie.